Zastawialiście się kiedyś co działo się przez te 19 lat pominiętych w książce? Oto propozycja rozwoju wydarzeń.
PROLOG
To były ciężkie dni. Wielka batalia o dobro zakończyła się ostatecznie. Nie do wszystkich docierało, że to już koniec i że nie da się cofnąć czasu. 2 maja zawsze będzie dniem smutnym, w końcu to data wielkiej tragedii dla tak wielu osób. Druga Bitwa o Hogwart, bo o niej mowa, niesie ze sobą chwałę bohaterów, którzy polegli w słusznej sprawie.
Krótko po sobie odbywały się pogrzeby ofiar. Fred Weasley, został pochowany niedaleko Nory aby Molly – matka chłopca – mogła go często odwiedzać. Remus Lupin i Nimfadora Tonks zostali pochowani w Dolinie Gordyka niedaleko grobu rodziców Harry'ego. Colin Creevey pochowany został w Londynie na mugolskim cmentarzu. Natomiast Snape spoczął tuż obok grobu Dumbledore'a jako jego bliski przyjaciel.
A kiedy kurz już opadł, zmarli zostali pochowani i opłakani, ranni opatrzeni, trzeba było wrócić do normalnego życia. Trzeba było zająć się żywymi.
Młodsi uczniowie Hogwartu zostali odesłani do domów, a ci pełnoletni zostali poproszeni o pomoc w odbudowie szkoły. Na początku wszyscy pracowali 7 dni w tygodniu ale później zostały wyznaczone terminy i osoby do konkretnych prac.
Opowieść ta zaczyna się we wrześniu, pięć miesięcy po pamiętnej bitwie.
ROZDZIAŁ 1 – Jak to sie potoczyło?
Związek Harry'ego i Ginny rozkwitał. Widywali się codziennie. Albo w Norze, albo przy Grimmauld Place 12, gdzie Harry zamieszkał po Bitwie o Hogwart. Chodzili na spacery, do Pubu pod Trzema Miotłami na kremowe piwo, a i zdarzało się, że Harry zabierał Ginny do mugolskiego kina. Spotykali się we dwoje albo w gronie przyjaciół. Byli jak papużki nierozłączki. I kiedy na nich patrzyłeś, cieszyłeś się ich szczęściem. Nie było to uczucie na pokaz. Swoje uczucia okazywali sobie tylko na osobności, a nie przy znajomych.
Ich związek można porównać do tych najszczęśliwszych, najpiękniejszych i najczystszych. Wszyscy wokół tej pary zazdrościli im, nie z zawiści lecz dlatego, że sami by chcieli znaleźć idealną połówkę dla siebie. Ale ich związek nie składał się tylko ze słodkich chwil. Harry wspierał Ginny podczas żałoby, a Ginny wspierała Harry'ego, ponieważ miał koszmary. Ale mimo tych ciężkich chwil było im ze sobą dobrze. Tak, oni stanowili esencję miłości.
***
Ron i Hermiona po ostatnim pocałunku nie rozmawiali ani razu o tym, co ich łączy. Hermiona nie chciała naciskać, bo Ron bardzo ciężko przechodził śmierć brata. Jako przyjaciółka bardzo go wspierała, przychodziła do Nory i pomagała we wszystkich obowiązkach domowych, rozmawiała z nim, ocierała jego łzy. Jako kobieta cierpiała, ponieważ uświadomiła sobie jak bardzo go kocha. Wychodząc z Nory zawsze płakała, bo emocje brały nad nią górę. Cóż, zachowywała się po prostu jak zakochana kobieta, której nie doceniono. Spotkania z Ronem były dla niej katorg, ale nie potrafiła ich przerwać.
Ron miał podobne odczucia. Wiedział już na pewno, że kocha Hermionę, ale miał złamane serce po śmieci Freda. Bardzo chciał być z nią, ale nie czuł się lojalny w stosunku do brata, że po jego stracie może być szczęśliwy. Po nocach nie mógł spać, a jedynym miłym akcentem w ciągu dnia były odwiedziny Hermiony. Już nawet Harry – jego najlepszy przyjaciel – nie potrafił go pocieszyć jak ona.
I tak oboje nie świadomi swoich uczuć tkwili w martwym punkcie.
***
Neville zamieszkał na stałe w Hogwarcie. Nie chciał przemęczać babci, która cały czas biegała koło niego i nie słuchała, kiedy ją prosił żeby odpoczęła. Stwierdził, że to będzie najlepsze wyjście i choć bardzo tęsknił za babcią, musiał przyznać, że samodzielność to coś, co pomagało mu zmężnieć. Już nie był tym fajtłapowatym Nevillem, który spał przed dormitorium, bo zapomniał hasła. Teraz był Nevillem, który przyczynił się do śmierci samego Voldemorta. Co prawda nie oczekiwał żadnych pochwał ani odznaczeń, był to dla niego osobisty powód do dumy.
Życie w Hogwarcie bardzo mu odpowiadało. Zyskał nawet zadania, które mogły się równać z zadaniami prefekta. Wyznaczał uczniom obowiązki podczas odbudowy szkoły. Sam pracował więcej niż inni, ponieważ czasami z nudów w nocy chodził po zamku i wykonywał małe prace. Czasami gdy był bardzo zmęczony, szedł do Hagrida i pił z nim herbatki do późnej nocy. Bardzo często tez był gościem u McGonagall. Najchętniej jednak schodził do pracowni zielarstwa i tam doglądał roślin. Trzeba przyznać mu jedno, nic go tak nie uszczęśliwiało jak zielarstwo.
Szkoda, że masz tak krótkie rozdziały, ja bym to jako całość nazwała prologiem, takim wprowadzeniem. Masz też ogromny problem z przecinkami, stawiasz je naprawdę rzadko, a czasem nawet w złych miejscach. Poczytaj o stawianiu przecinków przed takimi słowami jak: ale, a, lecz, który/która/które, co, że. Musisz też uważać na powtórzenia, miałaś ich kilka! Np. tutaj:
Wiem, że ciężko byłoby tutaj uniknąć tych powtórzeń, ale da się. Zwracaj większą uwagę na to, proszę.
Poza tym podoba mi się i to nie na zasadzie "aha, fajne", tylko "oooo, to jest fajne!", rozumiesz ;D Bardzo fajnie, że podjęłaś się tego tematu. Widzę też, że na razie przynajmniej nie wydziwiasz za mocno i trzymasz się kanonu. Jestem ciekawa, czy określisz jednego bohatera (np. Hermiona), czy będziesz nam opisywała dzieje dwóch par i Neville'a. Wolałabym osobiście to drugie, ale skoro masz już fick określony na dwanaście części, pewnie masz już wszystko rozplanowane. Wielki plus za taką lekkość i umiejętność wprowadzenia atmosfery. Niby nie piszesz w tym rozdziale nic szczególnie emocjonalnego, ale jednak nie czyta się tego tylko tak o, i się zapomina. Czuć z tego tworzącą się historię i jestem bardzo ciekawa kontynuacji.