Rekord osób online:
Najwięcej userów: 303
Było: 16.01.2023 02:39:51
Współpraca z Tactic Games
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Nieoryginalna, Klaudia Lind, Anastazja Schubert, Takoizu, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej
Jak wyglądało życie Gauntów? Powstał film, który Wam to pokaże.
>> Czytaj Więcej
W sierpniu HPnetowicze mieli okazję spotkać się w Krakowie. Jak było?
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, louise60, Zireael, Aneta02, Anastazja Schubert, Lilyatte, Syrius...
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, Hanix082, Sam Quest, louise60, PaulaSmith, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej
Każdy tatuaż niesie ze sobą jakąś historię. Jakie niosą te fanowskie, związane z młodym czarodzie...
>> Czytaj Więcej
Walka pomiędzy dobrem a złem osiągnęła poziom kulminacyjny. W tym rozdziale ważą się losy całej l...
>> Czytaj Więcej
Mój kolejny wiersz poświęcony wspaniałemu Lupinowi.
>> Czytaj Więcej
Mój kolejny wiersz o Lupinie.
>> Czytaj Więcej
Mój kolejny wiersz poświęcony Remusowi.
>> Czytaj Więcej
Wiersz napisany z myślą o Remusie.
>> Czytaj Więcej
Bal Bożonarodzeniowy z punktu widzenia profesora Snape'a.
>> Czytaj Więcej
Nie wiem, czy ktoś to jeszcze czyta, ale nie poddając się i brnę dalej w tą historię, tak nie wie...
>> Czytaj Więcej
- Mamo? - zapytał mały rudzielec wbiegający do pokoju.
Uśmiechał się szeroko, pokazując tym samym rząd swoich śnieżnobiałych zębów. Jak na swój wiek był dość wysokim chłopcem o rudych włosach, piegowatej twarzy i dużych miodowych oczach.
Hermiona podniosła wzrok na syna i posłała mu ciepły uśmiech.
- Tak, kochanie? - spytała.
- Mogę pójść pobawić się z Victorem?
- Możesz. Tylko wróć przed kolacją - powiedziała kobieta z lekkim uśmiechem.
Kiedy chłopczyk opuścił pomieszczenie, podniosła się z fotela i stanęła przy oknie, zatapiając wzrok w śnieżnobiałej polanie. Naciągnęła rękawy swojego swetra i ulokowała dłonie na przedramionach. Myślami wróciła do tamtego przeklętego dnia. Dnia w którym zobaczyła go po raz ostatni. Nie zdążyła mu nawet powiedzieć, że jest w ciąży. Nie zdążyła się chociażby pożegnać. W głowie widziała ten okropny obraz. Jego martwego ciała. Wtedy po raz pierwszy poczuła, że jej świat się skończył. Skończył wraz z jego odejściem. Przy życiu trzymała ją tylko ta mała fasolka. Jedyne, co jej po nim zostało.
Poczuła jak do oczu napływają jej łzy. Nie starała się ich hamować. Każde wspomnienie o nim było bolesne. Co noc budziła się z płaczem, słysząc jego krzyk i co noc uświadamiała sobie, że czas wcale nie leczy ran.
Jej rozmyślanie przerwał tak dobrze znany jej głos.
- Hermiona? - powiedział George, wchodząc do pomieszczenia.
Nie odezwała się ani słowem, nawet się nie odwróciła. Nie chciała mu pokazywać, że nawet po 8 latach nie może sobie poradzić ze śmiercią ukochanego. A przecież mogła śmiało stwierdzić, że życie miała idealne. Zdrowego synka, czułego męża, dobrą pracę. Ale w tym wszystkim ból po stracie miłości pozostał. I spędza sen z powiek.
- Stało się coś? - kontynuował Weasley.
- Nie, nic - odpowiedziała, starając się zabrzmieć wiarygodnie.
- Spójrz na mnie - rozkazał delikatnym tonem, kładąc rękę na ramieniu byłej gryfonki.
Panna Weasley jednak nie zareagowała. Nie chciała patrzeć na męża. Za bardzo przypominał jej Freda. Patrzył na nią w ten sam sposób co on, a ona... Ona bała się tego spojrzenia. Nie chciała wracać do przeszłości, ale najwidoczniej przeszłość bardzo ją polubiła, nie chcąc zostawić ją w spokoju.
Nagle poczuła jak mężczyzna zabiera rękę i po chwili usłyszała jak wychodzi. Westchnęła głośno i skierowała się do sypialni. Z wielkiego regału wyciągnęła gruby album ze zdjęciami. Usiadła na łóżku i powoli drżącymi dłońmi zaczęła przewracać kartki, przyglądając się zdjęciom. Na jednym była ona ze swoimi rodzicami. Na drugim Ron, Harry i Ona. Przejrzała cały album, na dłużej zatrzymując się przy ostatniej fotografii. Machał do niech uśmiechnięty rudzielec. Znów zachciało się jej płakać.
W tym samym czasie Georgę zmaterializował się na jednym z cmentarzy. Słońce powoli zachodziło i robiło się coraz zimniej, jednak chłopak nie zrezygnował i ruszył jedną z alejek. W końcu zatrzymał się przy nagrobku. Spojrzał na napis: Fred Weasley (ur. 1 kwietnia 1978 − zm. 2 maja 1998 r.).
- Och bracie... - odezwał się. - Nawet nie wiesz na co ją skazałeś - powiedział, nie odrywając wzroku od wyrytego w marmurze imienia brata
Nagle usłyszał za sobą kroki. Jednak zignorował to i nadal stał wgapiony w nagrobek.
- Trudno żyć z ludźmi, którzy utknęli w przeszłości, prawda? - usłyszał nad uchem kobiecy głos.
Odwrócił się i zdziwiony ujrzał Minerwę McGonagall.
- Pani profesor. - Uśmiechnął się lekko zdziwiony. - Co pani tutaj robi?
- Uwierz mi panie Weasley, że nie wszyscy zapomnieli o tych poległych - powiedziała kobieta, poprawiając okulary. - Powinieneś porozmawiać z Hermioną - dodała, kierując na niego spojrzenie, które tak dobrze pamiętał z młodzieńczych lat.
- Ja nie wiem jak mam z nią rozmawiać, pani profesor. - Westchnął, spuszczając wzrok.
- Myślę, że choć raz porozmawiajcie szczerze o pańskim bracie. Kochała go całym sercem i nawet po tylu latach ciężko jej o tym zapomnieć - stwierdziła.
- Ale jego już nie ma tyle lat. A ona nadal nie potrafi zacząć żyć normalnie - pożalił się George, wspominając w myślach każdą noc, w której budziła się z płaczem wołając Freda.
- Osoby, których kochamy, nigdy tak naprawdę nas nie puszczają. Pewnych spraw śmierć nie dotyka. Farby... wspomnień.. i miłości - wyjaśniła kobieta. - Powodzenia, Panie Weasley - dodała i odeszła tylko w sobie znanym kierunku.
Wrócił do domu i usłyszał głos małego Freda.
- Mamo. Tata się rozmnożył - powiedział chłopczyk patrząc na zdjęcie bliźniaków.
- Nie kochanie, to twój wujek. Brat taty - wyjaśniła Hermiona cichym głosem, starając się nie rozpłakać.
Wszedł do pokoju i spojrzał na swoją żonę. Wtedy uświadomił sobie, że to jego brat będzie zawsze w sercu tej kobiety. Bo przecież prawdziwej miłości nawet śmierć nie rozłączy. Wiedział, że Hermiona nigdy nie pogodzi się ze śmiercią ukochanego i nigdy nie pokocha go tak, jak jego brata. Mimo wszystko nie zamierzał od niej odejść. Przecież parę lat temu przysięgał, że co by się nie działo, nie opuści jej aż do śmierci. I tego zamierzał dotrzymać.
Bardzo fajna ta miniaturka. Na początku jednak powiem vo mi się nie podoba. Mianowicie słowo "Panna", a potem tekst, że Hermiona ma męża. Panny zazwyczaj mężów nie mają, ale to tylko drobne, małe słówko. Wątek jest dosyć ciekawy, a zakończenie zaskakujące. Szybko i zrozumiale się czyta, bez żadnych przerywników.