Pierwszy rozdział powieści ,,Potter i Dursley - w innym wymiarze dzieciństwa".
Rozdział 1- ,,Gdy zło zawładnie światem"
Lily Potter- zielonooka kobieta z włosami w odcieniu słodkiej mandarynki siedziała w kuchni wraz ze swoja rodziną.
- Brr...Leci samolocik...Otwierać buzię!
Lily robiła wszystko, by przekonać maluszka do zjedzenia choć odrobiny śniadania. Zielona papka niezbyt zachęcała do spożycia, ale jednak- roczne dziecko nie może liczyć na nic więcej.
Brązowooki rozczochraniec, rozbawiony, zerknął na swoją żonę znad gazety.
- Kochanie, zrozum to, że gdy Harry sobie coś postanowi, to tak zrobi. Nie licz, że to zje - dodał z niesmakiem. James upił odrobinę kawy ze swojego ulubionego kubka przedstawiającego trzy postacie: jelenia, wilkołaka i dużego czarnego psa.
- Nie wiem nawet, czy to możliwe, ale mam niejasne wrażenie, że Harry zyskał temperament po Łapie.
,,Tak - dodał w myślach - nasz legendarny Syriusz Black - łamacz kobiecych serc- przekazuje w cudowny sposób dzieciom swe pokręcone geny. Szykuje się apokalipsa zombie."
- A co do Syriusza - powiedziała Lily, która ze stoickim spokojem wycierała sobie z twarzy zieloną papkę, bo Harry stwierdził, że byłoby wesoło, gdyby tak DELIKATNIE potrącić łyżkę w stronę mamy - zaprosiłam go dzisiaj na kolację.
James jęknął przeciągle i zrobił minę zbitego psa.
- Czy ty chcesz, żebyśmy przez kolejne parę miesięcy przeżywali dyrastyczną głodówkę?
Lily żartobliwie zmierzyła go wzrokiem i poczochrała - i tak będące już w nieładzie - włosy Jimma.
- No pewnie. Może w końcu schudniesz.
James oburzony powiedział:
- Pani Potter, czy pani coś sugeruje? - spytał z błyskiem w oku.
- Ja? Skądże - powiedziała słodko dziewczyna. - Próbuję ci tylko powiedzieć, nie urażając twojego nienaruszonego ego, że ostatnio trochę przytyłeś.
Co, jak co, ale stare nawyki na zawsze pozostaną im w zachowaniu. Zaczepki i dogryzanie sobie nawzajem- ich ulubione zajęcie w czasach Hogwartu, za którym wszyscy tak straszliwie tęsknili.
- Ty już lepiej nic nie sugeruj - przerwał dyskusję. - Zaraz muszę iść do Ministerstwa Magii. Pa, kochanie - powiedział, pocałował żonę w policzek, mocno przytulił Harry'ego i wyszedł z domu. Lily westchnęła, patrząc za swoim ukochanym. Nikt nie mógł się nadziwić, jak James Potter wydoroślał. Kiedyś był aroganckim i zapatrzonym w siebie dupkiem. A teraz? Kochający i dojrzały mąż i ojciec.
Zielona papka po raz kolejny wylądowała na twarzy Lily, co przywołało ją do rzeczywistości. Harry śmiał się głośno, a rudowłosa odpowiedziała mu chytrym uśmieszkiem.
- Zrób tak tatusiowi, gdy wróci.
Harry był w tak młodym wieku, że ciężko było stwierdzić, czy zrozumiał. Jednak kobieta prawie wrzasnęła z przerażenia, gdy zobaczyła w oku Harry'ego ten sam niebezpieczny błysk, który widziała już nie raz u Jamesa i Syriusza, gdy coś knuli.
Kobieta zaśmiała się z własnej głupoty i wypuściła dziecko z kuchni. Ze śmiechem patrzyła, jak chłopczyk powoli idzie w stronę komody, na której stało ulubione zdjęcie Jamesa. Przedstawiało ono najlepszego zawodnika quidditcha z autografem. Bez wahania podała go Harry'emu (oczywiście samo papierowe zdjęcie, bo szkłem mogłoby się pokaleczyć). ,,Bez wątpienia - pomyślała - będzie radosny."
- Grzeczny Harry - powiedziała. Fakt, zachowała się nieodpowiedzialnie i niedojrzale, ale takie rzeczy zdarzały się jej nadzwyczaj rzadko, więc można było jej to wybaczyć.
*
W końcu nadszedł wieczór, a James wrócił do domu. Wiedział, że niedługo przyjdzie Syriusz, więc mimo głodu czkał na niego. Było oczywiste, że Syriusz (o zgrozo!) wyje mu pół lodówki, ale co mógł na to poradzić
Wszedł do salonu, gdzie zastał Lily, na której kolanach siedział Harry. Chłopiec rysował, a raczej mazał kredkami. Fakt, było to raczej mugolskie zajęcie, ale Lily się uparła i zresztą dobrze, bo Harry bardzo to polubił. Nawet za bardzo...
- Co robi mój mały brzdąc? - spytał z uśmiechem i podszedł do kanapy. Lily z mściwą satysfakcją oglądała jego reakcję, gdy ten zerknął jej przez ramię i zobaczył, po czym Harry rysuje- zdjęcie z autografem jego ulubionego zawodnika...
- Lily! - wrzasnął histerycznie.
- Coś się stało? - spytała niewinnie.
James coś warknął, zrobił minę zbitego psa i odezwał się do Harry'ego:
- Synku, kochanie, oddasz to tatusiowi?
Mały Potter, który jeszcze nie potrafił mówić, przyciągnął zdjęcie ku sobie i ponownie zaczął po nim PIĘKNIE rysować.
James wiedząc, że przegrał, westchnął cicho.
- Nie zdziw się, gdy któregoś dnia twoja najlepsza sukienka zostanie niezmazywalnie ubrudzona w nieokreślony sposób - burknął pod nosem. Lily, która udawała głuchą, spytała niewinnie:
- Mówiłeś coś..? Bo chyba nie dosłyszałam...
- Tak, mówiłem - powiedział na poczekaniu, próbując coś wymyślić- Zaproponowałem, żebyśmy poszli jutro na zakupy i zaopatrzyli cię w nową i CZYSTĄ sukienkę-oznajmił, mocno akcentując przedostatnie słowo.
Lily uśmiechnęła się głupio pod nosem. Już nie raz przekonała się, że James ma wspaniały umysł do zmyślania.
- Niedługo ten Dudley - powiedział, marszcząc brwi - obchodzi roczek, tak?
Uśmiech kobiety nieco przygasł.
- Tak - odpowiedziała, wahając się przez chwilę- Ale nie dostałam jeszcze oficjalnego zaproszenia...
Petunia Evans Dursley, siostra Lily, wspomniała coś o imprezie na roczek, ale to było przed tym, jak się na nią obraziła.
- Nie martw się. Na pewno jej przejdzie.
James objął Lily, a ta poczuła, że jest bezpieczna i może mu zaufać w kwestii Petunii...
*
Gdy Lily stawiała ostatnie potrawy na stole, w domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. James z bólem spojrzał na jedzenie. Obecność Łapy na kolacji przedstawiała sprawę jasno - wiele do spożycia mu nie zostanie.
Gdy otworzył drzwi, zobaczył Syriusza, jednak brakowało mu uśmiechu. Owszem, jakiś tam był, ale jakby trochę przygasły. Czasy były ciężkie, więc Jamesa to nie zdziwiło, ale mimo wszystko- brakowało im Huncwotów. Tych dawnych, oczywiście.
- Cześć, stary druhu - powiedział Łapa, a włosy opadły mu na twarz- Konam z głodu.
James uśmiechnął się z pobłażaniem i objął Blacka w długim, mocnym braterskim uścisku.
- Mogłem się domyślić- rzekł Potter. - Zakładam, że dla naszego pieska podwójna porcja wszystkiego?
Lily obserwująca Jamesa i Syriusza uśmiechnęła się smutno. Widziała, jak bliscy są sobie. Niestety ona tak nie miała...Ciężkie czasy zabrały jej mnóstwo znajomych i najwierniejsze przyjaciółki. Na myśl o Alicji, Primrose i Emily łzy stanęły jej w oczach. Na szczęście zdążyła je zatrzymać, nim wypłynęły. Każdy marzył o powrocie do czasów Hogwartu...Alicja, Primrose i Emily były najlepszymi przyjaciółkami Lily. Z Alicją i Emily znała się już od pierwszego roku swej nauki. Nie od razu pałały do siebie sympatią, ale w końcu los ich połączył. Z Primrose Lily poznała się dopiero w czwartej klasie w Hogwarcie. Dziewczyna przepisała się z innej szkoły i niestety nie została miło przyjęta. Lily jednak dojrzała w niej to, co zobaczyć chciała. Nie piękne blond włosy i ponury wyraz twarzy, krzywy uśmiech czy czarne oczy; to właśnie w nich ujrzała waleczną, odważną, wierną i wspaniałą osobę.
Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że tak jak los ich połączył, tak również rozłączył... Alicja i Emily zostały zamordowane przez sługów Lorda Voldemorta, a Primrose zaginęła. Tak- ta waleczna i dzielna kobieta zniknęła z powierzchni ziemi i wszelaki słuch po niej zaginął... Jednego panna Potter była pewna - jeśli Primrose już nie żyje, to na pewno nie poddała się bez walki. Lecz mała cząsta serca rudowłosej miała nadzieję. Wierzyła, że przyjaciółka żyje. Pokiereszowana, ranna, zbolała, ale jednak żyje.
Lily powróciła do rzeczywistości. Założyła za ucho zabłąkany kosmyk rudych włosów i uśmiechnęła się ciepło do Syriusza. Mężczyzna odwzajemnił uśmiech i delikatnie przytulił Lily, jakby była zrobiona ze szkła. Zawsze -uważał ją za drobną, ale mimo wszystko- dzielną i honorową kobietę.
- Rude jest piękne - powiedział jej do ucha, za co mocno oberwał.
- Kudłate jest miluśkie - odparowała Lily przez wyszczerzone zęby- A rogate brzydkie- dodała.
Po chwili wszyscy siedzieli w kuchni i jedli to, co Lily przygotowała. Syriusz i James próbowali zjeść ,,stół z nogami", czego Ruda nie komentowała.
- Kochanie, coś się stało?- zapytał Jimm ze zmarszczonymi brwiami.
Lily potrząsnęła głową. Dopiero teraz Syriusz zauważył, że Lily prawie niczego nie tknęła.
- Mam po prostu dziwne przeczucie, że dzieje się coś złego.
Fakt, tak było. Panna Potter miała po prostu przeczucie, ale jego nigdy nie powinno się ignorować.
- Zaraz wracam - mruknęła i wstała od stołu.
- Pomóc ci w czymś? - spytał okularnik z troską.
- Nie, sprawdzę tylko, co o Harry'ego i za chwilkę wracam.
Tak naprawdę Lily nie miała zamiaru iść do synka, ale nie chciała, by James martwił się na zapas. Kobieta przeszła cicho po schodach na pierwsze piętro i wyszła na balkon. Odetchnęła z ulgą, gdy powiew wiatru roztrzepał jej włosy. Potrzebowała jakiegoś odosobnienia, czegoś, co by ją ochłodziło.
Rudowłosa westchnęła i oparła się o barierkę. Zaczęła wpatrywać się w krajobraz chłodnej, letniej nocy i rozmyślać o wszystkim i niczym jednocześnie. Już nie raz miała przeczucia, które w większości- niestety- okazywały się prawdą. Dlatego to tez zamierzała sprawdzić.
- Expecto patronum - szepnęła, a z jej różdżki wyskoczyła srebrna łania; przejrzysta i fantastyczna.
- Wszystko w porządku? Mam złe przeczucia - szepnęła dziewczyna i wymruczała zaklęcie. Wiedziała, że patronus powtórzy jej słowa.
- Leć - powiedziała, a łania rozpłynęła się w powietrzu.
Kobieta jeszcze raz, z niepokojem, omiotła wzrokiem ciemny ogród, nerwowo przygładziła włosy i przyjęła na twarz uśmiech. Nie będzie nikogo niepokoić.
Przeczytałem, bo liczyłem na całkowite odwrócenie akcji i zabawną konfrontację, która dzieje się w alternatywnym świecie. To znaczy takim bez Voldemorta, lub gdzie Lord Voldemort został już ostatecznie pokonany. Tymczasem chyba zapowiada się jakiś lekki dramat, zamiast zabawy wynikającej wejścia Dudley'a w inny świat. Nie wiem jak się to dalej ma potoczyć, ale jeśli w kierunku dramatu, to chyba "odpadnę" jako zaginiony w czasie czytania. Jakoś ostatnio brak mi siły na wnikanie w kolejne dramaty, bo dramatów to mam pod dostatkiem na około.
Napisane jest jednak dość ciekawym stylem. Nie znam się ale mam wrażenie, że autorka dopiero tak na poważnie zaczyna swoja przygodę z ff, więc życzę cierpliwości powodzenia. Błędów dostrzegłem tylko... "zamordowane przez sługów Lorda Voldemorta". Chyba lepiej zabrzmiałoby sługusów.