Rekord osób online:
Najwięcej userów: 303
Było: 16.01.2023 02:39:51
Współpraca z Tactic Games
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Nieoryginalna, Klaudia Lind, Anastazja Schubert, Takoizu, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej
Jak wyglądało życie Gauntów? Powstał film, który Wam to pokaże.
>> Czytaj Więcej
W sierpniu HPnetowicze mieli okazję spotkać się w Krakowie. Jak było?
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, louise60, Zireael, Aneta02, Anastazja Schubert, Lilyatte, Syrius...
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, Hanix082, Sam Quest, louise60, PaulaSmith, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej
Każdy tatuaż niesie ze sobą jakąś historię. Jakie niosą te fanowskie, związane z młodym czarodzie...
>> Czytaj Więcej
Walka pomiędzy dobrem a złem osiągnęła poziom kulminacyjny. W tym rozdziale ważą się losy całej l...
>> Czytaj Więcej
Mój kolejny wiersz poświęcony wspaniałemu Lupinowi.
>> Czytaj Więcej
Mój kolejny wiersz o Lupinie.
>> Czytaj Więcej
Mój kolejny wiersz poświęcony Remusowi.
>> Czytaj Więcej
Wiersz napisany z myślą o Remusie.
>> Czytaj Więcej
Bal Bożonarodzeniowy z punktu widzenia profesora Snape'a.
>> Czytaj Więcej
Nie wiem, czy ktoś to jeszcze czyta, ale nie poddając się i brnę dalej w tą historię, tak nie wie...
>> Czytaj Więcej
Po dwóch miesiącach uciążliwych prób, wreszcie znalazłem w sobie tyle samozaparcia, żeby nacisnąć tę cholerną klamkę. W momencie przekraczania progu zrozumiałem jednak, że to był błąd, że to jeszcze nie czas, że nie jestem gotowy. Ale nie mogłem się cofnąć. Doskonale wiedziałem, że mama czatuje piętro niżej i nasłuchuje, gotowa w każdej chwili interweniować. Nie mogłem się cofnąć. Już nie.
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to twoje walające się po całym pokoju ciuchy. Czy nie mógłbyś ich chociaż raz w życiu normalnie poskładać? Albo chociaż rzucać ich na swoją stronę podłogi? No tak, nie możesz. Bo zachciało ci się umierać.
Idąc, zbieram te twoje cholerne koszulki i rzucam w twoją stronę... w stronę twojego łóżka... w stronę stojącego pod ścianą łóżka. Jak można być takim bałaganiarzem. Spójrz sobie. U mnie tylko pościel jest zmemłana, bo oczywiście zapomniałeś nastawić budzik i musieliśmy gnać na złamanie karku do sklepu. A właśnie, sklep. Może raczysz mi wyjaśnić kretynie, co ja mam teraz zrobić, co? Za tydzień przyjeżdża ta wielka dostawa praktycznie wszystkiego. Przecież nie wezmę do pomocy Rona, bo zajęty jest Hermioną. Zresztą więcej by było z tego szkody niż pożytku. Także oczywiście zostawiłeś mnie z tym problemem. No tak, bo łatwiej jest uciec od odpowiedzialności, nie? Mam nadzieję, że aniołki dają ci tam popalić i pracujesz bardzo ciężko. Chociaż znając ciebie... znalazłeś już jakąś fajną anieliczkę? Muszą być ładne, w końcu to niebo. Idzie się tam po widoki, nie?
Tak bardzo chciałbym z tobą porozmawiać. Zwłaszcza teraz, gdy kurczowo ściskam twój firmowy t-shirt, który wciąż pachnie tobą, mimo iż minęło już kilka ładnych tygodni. O tylu rzeczach ci nie powiedziałem. Nie dlatego, że nie zdążyłem. Po prostu byłeś jeszcze za głupi, żeby zrozumieć niektóre sprawy. Niby starszy, a głupszy. Nie można mieć wszystkiego, nie? Chociaż co ty tak właściwie miałeś? Ucho. To chyba jedyne, co miałeś, a ja nie.
Patrzę na nasze zdjęcie z całą drużyną Quidditcha. Z Lee, który stoi z tym swoim wielkim mikrofonem. Skubanemu nic się nie stało. Wyszedł z bitwy z tym swoim wielkim uśmiechem na twarzy. Przynajmniej dopóki nie zobaczył ciebie.
Angelina i Katie też płakały. Pamiętasz, kiedyś mówiłeś, że to wyjątkowa dziewczyna. I że jeżeli ty nie będziesz mógł z nią być, to mam to być ja. Czy ciebie stary powaliło? Jak ty to sobie wyobrażasz? Że mam się związać z twoją panną? Prędzej ucho mi odrośnie. Zresztą jak to będzie wyglądało dla niej? Obudzi się rano i będzie myślała o tobie, tymczasem to ja będę chrapał obok. Ty i te twoje genialne pomysły. Naprawdę, idź sobie gdzieś tam do biblioteki i poczytaj, może wreszcie zmądrzejesz. Właśnie, macie tam biblioteki? Albo kina? A są tam mugole?
Nie wiem, czy tam, gdzie postanowiłeś sobie pójść beze mnie, macie możliwość oglądania meczy, więc ci powiem, że te twoje Nietoperze z Ballycastle, znowu wygrały Ligę. To chyba powód do radoś...
Pieprzę te głupoty tylko po to, żeby udawać przed kolejną osobą, że jakoś się trzymam. A nie trzymam się wcale.
Nie mogę spać, bo gdy tylko zamknę oczy, widzę twoje martwe ciało, które jeszcze trzyma różdżkę w dłoni i śmieje się głupkowato. Już na zawsze będę pamiętał te ciągnące się sekundy w których myślałem, że to twój durny kawał i że zaraz się roześmiejesz. Pamiętam również, co stało się ze mną, gdy zrozumiałem, że nie żyjesz. Stałem się tacy jak oni. Zabijałem. I nie miałem wyrzutów sumienia. Nadal nie mam. Nadal mógłbym stać przed nimi i ciskać w nich śmiertelne promienie. Bo mi cię zabrali. Odebrali połowę mnie samego.
Mama myśli, że nie wiem o dolewanym eliksirze nasennym do wieczornego kubka herbaty. Wiem, ale nie mam jej tego za złe. W sumie to nawet jestem jej wdzięczny. Dzięki temu szybko zasypiam i nie mam snów. A one też mnie męczyły. Jesteś w nich taki radosny, a potem nagle umierasz. Koszmar goni koszmar.
Ginny przychodzi co jakiś czas i stara się mnie pocieszać, ale średnio jej wychodzi. Nie jest mi w stanie zastąpić ciebie, chociaż próbuje i za to też jestem wdzięczny. Chociaż czasami mam ochotę wywalić ją za drzwi. Ale muszę być z ludźmi. Jak zostaję sam... to zostaję sam.
Do cholery, jak mogłeś dać się zabić? Jak mogłeś zostawić mnie w tym całym burdelu samego? Jakim prawem poszedłeś sobie na wieczny odpoczynek, zostawiając mnie tutaj? Trzeba było pociągnąć mnie ze sobą. Cały czas o tym myślę. Żeby się zabić i iść tam gdzie ty. Ale nie zrobię tego mamie. Już straciła ciebie. Ja przynajmniej nie jestem takim sukinsynem, żeby sprowadzać żałobę na innych. Na najbliższych.
Po co były ci te wszystkie lata treningów, skoro nie potrafisz nawet zrobić uniku, co? Po co były nam te wspólne praktyki? Po nic, bo dałeś się zabić.
Nawet nie mogłem się cieszyć z tobą po wygranej bitwie. Chciałem, odwróciłem się, żeby powiedzieć ci coś śmiesznego, ale ciebie tam nie było. Byłeś w Wielkiej Sali. Zimny i martwy.
Nie jestem w stanie wyczarować patronusa. Mój lis już nigdy nie pobiegnie do ciebie z wiadomością, że właśnie udało mi się wcisnąć jakimś głupim dzieciakom cały karton Lipnych Różdżek. Nie pobiegnie już nigdzie. Umarł. Razem z tobą.
Nienawidzę cię.
Tak bardzo tęsknię.
Wybitny! | ![]() |
100% | [6 głosów] |
Powyżej oczekiwań | ![]() |
0% | [0 głosów] |
Zadowalający | ![]() |
0% | [0 głosów] |
Nędzny | ![]() |
0% | [0 głosów] |
Okropny | ![]() |
0% | [0 głosów] |
Nienawidzę Cię
Uwielbiam Cię i jednocześnie nienawidzę za ten tekst.