Rekord osób online:
Najwięcej userów: 303
Było: 16.01.2023 02:39:51
Współpraca z Tactic Games
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Nieoryginalna, Klaudia Lind, Anastazja Schubert, Takoizu, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej
Jak wyglądało życie Gauntów? Powstał film, który Wam to pokaże.
>> Czytaj Więcej
W sierpniu HPnetowicze mieli okazję spotkać się w Krakowie. Jak było?
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, louise60, Zireael, Aneta02, Anastazja Schubert, Lilyatte, Syrius...
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, Hanix082, Sam Quest, louise60, PaulaSmith, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej
Każdy tatuaż niesie ze sobą jakąś historię. Jakie niosą te fanowskie, związane z młodym czarodzie...
>> Czytaj Więcej
Walka pomiędzy dobrem a złem osiągnęła poziom kulminacyjny. W tym rozdziale ważą się losy całej l...
>> Czytaj Więcej
Mój kolejny wiersz poświęcony wspaniałemu Lupinowi.
>> Czytaj Więcej
Mój kolejny wiersz o Lupinie.
>> Czytaj Więcej
Mój kolejny wiersz poświęcony Remusowi.
>> Czytaj Więcej
Wiersz napisany z myślą o Remusie.
>> Czytaj Więcej
Bal Bożonarodzeniowy z punktu widzenia profesora Snape'a.
>> Czytaj Więcej
Nie wiem, czy ktoś to jeszcze czyta, ale nie poddając się i brnę dalej w tą historię, tak nie wie...
>> Czytaj Więcej
- Harry!- krzyknęłam, widząc przyjaciela i podbiegłam do niego.
- Hermiona. Dobrze Cie widzieć - uśmiechnął się do mnie Wybraniec. - Widziałaś może Rona?
Pokiwałam przecząco głową.
- Niestety nie.
Naszą rozmowę przerwał głośny huk, a od drugiej strony dobiegł do nas odgłos kroków, jak się po chwili okazało, należących do profesor McGonagall.
- Panie Potter. Niech pan biegnie zniszczyć pozostałe horkruksy jak najszybciej - powiedziała kobieta. - A pani, panno Granger, proszę za mną - dodała.
Obydwoje kiwnęliśmy głowami. Zanim jednak ruszyłam za opiekunką, przytuliłam się do przyjaciela.
- Powodzenia- szepnęłam, po czym razem z panią profesor ruszyłam w głąb szkoły
Świst zaklęć brzęczał mi w uszach, zapach krwi unosił się w powietrzu. Wiedzieliśmy, że ten dzień kiedyś nastąpi. Ale równie mocno wierzyliśmy, że Harry tym razem pokona Voldemorta dostatecznie.
Zacisnęłam mocniej palce na różdżce, w każdej chwili gotowa jej użyć. Weszłyśmy na drugie piętro. Tynk ze ścian leżał na podłodze, zarwany sufit, czyjaś złamana różdżka. To był przerażający widok. W każdej minucie błagałam Merlina, żebym nie zobaczyła gdzieś ciał moich przyjaciół.
- Pani Profesor!- Dobiegł do nas głos jakiejś dziewczyny z Hufflepuffu. - Może pani pójść ze mną?
- Oczywiście. - Uśmiechnęła się blado. - Dasz sobie radę sama?- zapytała, kierując na mnie spojrzenie.
- Oczywiście. Ale... co mam zrobić?
- Na wieży astronomicznej potrzebują pomocy - odpowiedziała kobieta. - Uważaj na siebie - dodała, kiedy kiwnęłam głową i zaczęłam się kierować na siódme piętro.
Kiedy pokonałam pięć pięter biegiem i wreszcie znalazłam się na najwyższym, zauważyłam rudą czuprynę.
- Fred! - krzyknęłam i rzuciłam się na szyje rudzielcowi.
- Herm! Jak dobrze, że nic Ci nie jest - powiedział, oddając uścisk.
Tak bardzo się o niego bałam. Ale na szczęście nic poza małymi zadrapaniami mu nie było. Nie wiem. co bym zrobiła gdyby mu się coś stało. Trwaliśmy chwilę w ciszy, przytuleni do siebie. Jednak w końcu Weasley postanowił się odezwać.
- Chce żebyś wiedziała, że co by się nie działo, zawsze będę cię kochał i będę nad tobą czuwał - wyznał, a ja poczułam jakiś dziwny lęk, że on się żegna
- Fred. Fred, nie żegnaj się ze mną! - powiedziałam, czując jak pod powiekami zbierają mi się łzy. - Jutro będzie po wszystkim, a my będzie szczęśliwi. - Nie pohamowałam już łez.
Chłopak tylko mocno mnie przytulił i pogłaskał po włosach.
- Widzimy się później - szepnął i odsunął się ode mnie.
Kiwnęłam głową i patrzyłam jak jego sylwetka powoli znika. Szybko skierowałam się do wieży.
Toczyła się tam prawdziwa bitwa. Zaklęcia latały jak oszalałe. Uchyliłam głowę, by nie dostać drętwotą. Przez parę dobrych godzin toczyła się walka. Między nami, grupką nastolatków a śmierciożercami. Ponieśliśmy wiele strat, jednak w pod koniec udało nam się wykurzyć ich z tej części zamku.
Nagle ktoś powiedział, że Voldemort zabił Harry'ego. Przerażona zbiegłam na dziedziniec, gdzie bezwładne ciało Wybrańca spoczywało na rękach gajowego.
- Harry- szepnęłam zakrywając ręką usta i czując jak zbiera mi się na łzy.
Nagle wszystko zaczęło się dziać tak szybko. Harry wstał, rozegrała się bitwa między nim a Czarnym Panem. I w końcu Harry Potter wyswobodził świat czarodziei od zła. Pokonał Voldemorta. Wszyscy cieszyliśmy się niezmiernie. Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu Freda, jednak nigdzie go nie było. Zmartwiło mnie to, ale postanowiłam nie panikować na zapas. Weszłam do zamku, a raczej tego, co z niego zostało i skierowałam się na pierwsze piętro. Ujrzałam tam okropny widok. Mnóstwo poległych w walce leżało bez ducha na ziemi. Wkoło było pełno uczniów i nauczycieli, którzy płakali cicho nad ciałami. Moją uwagę zwróciła pani Weasley. Szybko tam podeszłam, ale to co zobaczyłam... zniszczyło całe moje życie. Upadłam na kolana zanosząc się płaczem. Fred. Mój Fred leżał tu... martwy. Złapałam jego lodowatą dłoń i mocno ścisnęłam.
- Fred! Fred, nie zostawiaj nas! Nie zostawiaj mnie! Proszę! - szlochałam.
Poczułam czyjeś ręce na ramionach, słyszałam jak George coś do mnie mówi, ale to się nie liczyło. Był teraz tylko on. Mój ukochany umarł. Już więcej mnie nie przytuli, nie uśmiechnie się, nie zażartuje. Nie mogłam tego znieść. Nagle cały świat zawirował wokół mnie i po chwili zapadła ciemność.
- Pamiętaj. Zawsze Cie będę kochał i nad Tobą czuwał - usłyszałam przez mgłę głos Weasleya, a potem się obudziłam.
Leżałam w łóżku szpitalnym, a obok mnie na krześle siedział George. Dotarło do mnie co się stało i znów zalałam się łzami.
Wtedy na korytarzu, to było pożegnanie. Ostatnie pożegnanie...
Ojjej ;___; Jest ten smutny klimat. Co mi się w tym niezmiernie podoba. Podoba mi się również pomysł miłości Freda z Hermioną. Co do całości to nie mam zastrzeżeń i bardzo mi się podoba to FF.