Co Ty byś zrobił, gdyby zmarła przed dwoma laty osoba zapukała do Twoich drzwi i poprosiła o placek rabarbarowy?
Eksplozja.
Tylko tyle pamiętam.
A teraz obudziłem się tutaj.
Szlag.
Otwieram oczy i szaleńczo próbuję wyłapać chociaż namiastkę światła. To okropne uczucie, gdy ogarnia cię czerń i choćbyś bardzo chciał, to nic nie możesz z tym zrobić. Nie bardzo dociera do mnie, gdzie jestem. A może nie chcę wiedzieć? Tak bardzo boli mnie głowa, że nie jestem w stanie racjonalnie myśleć. Muszę zachować spokój. Zaczynam szukać rękami tego, na czym w tej chwili leżałem. Wokół mnie są jedynie deski zabite gwoździami, pode mną również. Czyżby to...? Nie, to niemożliwe. Dotykam swojej twarzy i znajduję na niej dużo zaschniętej krwi. Ubranie jest brudne i zniszczone, a włosy usmolone i posklejane. Co ja robiłem, do jasnej cholery? Chcę nie wpaść w panikę, lecz przy tych okolicznościach jest to dosyć trudne. Intensywnie staram się przypomnieć, jakim sposobem znalazłem się tutaj. Nagle słyszę szum. Nie wiem skąd pochodzi.
Trzęsę się.
Miejsce, w którym jestem się trzęsie.
Nie mogę znieść tej turbulencji.
Zaraz, czy to...?
Tak, widzę światło.
*
Granger siedziała na stołku i patrzyła przez okno. Nużyło ją udawanie silnej, denerwowało ciągłe doradzanie. 'Zapomnij, zostaw, żyj dalej, bądź szczęśliwa'. Łatwo mówić. Nie mogła się odgonić od wspomnień związanych z dniem, w którym Sam Wiecie Kto poległ. Minęło tak wiele czasu. Sama dziwiła się, że wspomnienia będę tak często ją nawiedzać. Nie mogła nic na to poradzić, to po prostu się działo. W domu Weasleyów atmosfera była tak przytłaczająca, że nie dało się spokojnie wysiedzieć. Nic nie wskazywało na to, aby ten grobowy nastrój prędko uległ zmianie. Teraz, gdy Hermiona odnalazła rodziców, podjęła bardzo ważną decyzję, by zostać w Norze. Zastanawiała się, czy to aby na pewno dobry krok. Czasami brakowało jej rodziców, ale przecież nie jest już dzieckiem. Drażnił ją fakt, iż przy domowym piecu znalazłaby ciepło i radość.
Wojna Czarodziejów zabrała tę radość z Nory dwa lata temu.
Hermiona zeszła ze stołeczka i podreptała w dół po schodach w kierunku kuchni. Zmywanie naczyń ze słuchawkami w uszach było czymś, co pozwalało jej odzyskać chociaż namiastkę dawnej codzienności. Nikomu specjalnie nie przeszkadzał fakt, iż Granger po wszystkich zmywała, nie narzekali także na to, że lubiła sprzątać.
Naszykowała płyn i już miała zakładać rękawiczki, gdy koło niej stanął Ron.
- Znowu zmywasz?
- Ktoś musi.
Trochę zbiła go z tropu. Rudowłosy jak zwykle nie wiedział, od czego zacząć z nią rozmowę. Hermiona za każdym razem śmiała się z niego w głowie.
- Słuchaj...
- Nie, Ty posłuchaj. Teraz - powiedziała podniesionym głosem, zakładając rękę na biodrze, a drugą podpierając o blat - zmywam, więc nie mam zamiaru tego przerywać. Całą resztę dnia mam wolną, musisz zaczynać rozmowę teraz. Nie jestem zła, ale bywasz wkurzający.
- N...n...nie, to Ty mnie posłuchasz - wskazał na nią palcem w swój charakterystyczny sposób, jakby próbował jej grozić.
Zaśmiała się pod nosem, rzuciła rękawiczki i z ciągle głupawym uśmieszkiem dała mu do zrozumienia, żeby mówił. Ron już otwierał usta, gdy usłyszeli rozpaczliwy krzyk Harry'ego. do tej pory miewał koszmary, lecz w tym krzyku było coś, co im obojgu zmroziło krew w żyłach. Szybko pobiegli na górę, do pokoju Harry'ego. Przy jego łóżku już siedziała Ginny wraz z matką. Potter był cały spocony i głośno dyszał.
- On wrócił!! Słyszysz?! Wrócił!!
Znów to samo...
- Harry, uspokój się. Słuchaj...
- Nie! Ty nic nie rozumiesz! To się stało na prawdę! Teraz! On jest żywy!
Hermiona westchnęła i wymownie spojrzała na twarze zgromadzonych, znajdując w nich zrozumienie.
- Kto wrócił? Voldemort? Harry, zrozum...
- Nie Voldemort, Hermiono!
- A więc kto tym razem?
Powiedział.
Ale lepiej byłoby, gdyby tego nie robił.
Oczy Hermiony były tak szeroko otwarte, jak jeszcze nigdy.
Hmm, sama nie wiem co o tym myśleć. Dałaś świetny opis fan ficku (nieumarli i placek rabarbarowy? Genialne!), ale już sama treść była średnia. Większość osób ma problem z pisaniem dialogów, ale u Ciebie widzę trudności w oddaniu emocji przy opisach. Chodzi mi głównie o sam początek. Nie odczułam kompletnie tej atmosfery "odrodzenia" tego bohatera. Tak samo końcowe zdanie, strasznie psuje mi efekt tej części. I jeszcze jedno, uważam to za błąd i jak chcesz to mogę to poprawić, ale nie wiem czy nie celowo tak napisałaś:
Ja bym tam dała znalazłaby, bo cały czas pisałaś w trzeciej osobie liczby pojedynczej i tego powinnaś się trzymać.
Ale jako całość ciekawe, dialogi są na plus i z chęcią przeczytam kolejną część, więc do roboty ;D