Hermiona wraca do Hogwartu. Pierwszego września, tuż po przekroczeniu bramy, spotyka dawnego znajomego. Kto nim jest?
Uwaga! Brak zgodności z kanonem, szczególnie dotyczy to ostatniej części Harry'ego Pottera!
Pierwszego września o świcie Hermiona zeszła do kuchni w domu rodziców. Ciężko jej było żegnać to miejsce kolejny raz. Czuła, jakby cofnęła się w czasie o kilkanaście lat. Jak wtedy, kiedy pierwszy raz jechała w nieznane, do zamku, w którym mieli ją uczyć magii. Wiedziała, że teraz będzie inaczej, ale być może dlatego towarzyszył jej taki stres. Ugryzła zaledwie dwa kęsy przygotowanego przez mamę tosta, więcej nie była w stanie. Pożegnała się z rodzicami, by po chwili deportować się z rodzinnego domu i aportować przed bramą zamku, w którym już drugi raz miała rozpocząć nowe życie.
Uchyliła ciężkie wrota, chwyciła w dłonie wielkie kufry i ruszyła w drogę ku zamkowi. Szła powoli, żałując, że nie ma przy niej kogoś, kto wyręczyłby ją w dźwiganiu bagaży. W sumie mogła spakować mniej podręczników, rodzice mogliby je podesłać przez kominek. Poza tym zawsze można było zamówić je w księgarni z dostawą do Hogwartu. Jaka szkoda, że nie pomyślała o tym wcześniej, teraz musi tachać ciężary, a do zamku jeszcze taki kawał drogi...
- Zapomniałaś różdżki, Granger, czy bawienie się w mugolkę sprawia ci przyjemność? - Z niemego biadolenia nad własną bezmyślnością wyrwał ją znajomy, kpiący głos. Zza jej pleców wyłoniła się ubrana na czarno postać, lewitująca przed sobą dwa kufry.
- Dzień dobry, panie profesorze - powiedziała Hermiona, czując jak jej policzki czerwienią się ze wstydu. Odstawiła kufry na ziemię, by wyjąć różdżkę z kieszeni.
- Nie wysilaj się, Granger - odparł profesor Snape i machnął różdżką. Kufry Hermiony podskoczyły i dołączyły do dwóch pakunków, znajdujących się już w powietrzu. Gdy cztery bagaże w równym rzędzie szybowały przed Snape'em, Hermiona starała się zasłonić włosami wielkie rumieńce na policzkach, idąc pół kroku za swoim byłym nauczycielem. Że też nie pomyślała o użyciu różdżki! Przez siedem lat uczyła się magii tylko po to, by na terenie magicznego zamku zachowywać się jak największa mugolka na świecie! No i akurat Snape musiał się na to natknąć...
Szła za nim w milczeniu, podczas gdy przez głowę przebiegały jej tysiące myśli. Widziała Snape'a pierwszy raz od upadku Voldemorta. Wtedy Mistrz Eliksirów był na granicy życia i śmierci - gdyby nie błyskawiczna pomoc Hermiony, jej wiedza, umiejętności i odrobina Felix Felicis, nie byłoby go tutaj. Przez prawie rok dochodził do siebie pod czujnym okiem uzdrowicieli ze Świętego Munga. Słyszała, że wrócił do szkoły po dwóch latach przerwy, na wyraźną prośbę McGonagall. Został oczyszczony ze wszystkich zarzutów, zrehabilitowany w oczach członków Zakonu Feniksa, ale tylko cztery osoby wiedziały, kim naprawdę był ten człowiek. Cztery osoby widziały wspomnienia, które Snape przekazał Harry'emu, będąc przekonany, że to jego ostatnie chwile. Hermiona, Harry i Ron żałowali, że weszli do nich razem. Pewnie by tego nie zrobili, gdyby wiedzieli, że Severus przeżyje atak Nagini. Ale przecież uzdrowiciele tylko kręcili głowami, starając się przywrócić funkcje życiowe poranionemu ciału. Gdyby trójka przyjaciół domyśliła się, czego wspomnienia mogą dotyczyć, nie oglądaliby ich w razem, Harry zrobiłby to sam. Ale zobaczyli je, Hermiona wiedziała, co to oznacza dla nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią. Trójka dzieciaków poznała jego sekret, a on musi żyć ze świadomością, że teraz każdy może przez przypadek dowiedzieć się prawdy o jego przeszłości, o jego uczuciu. I że oni - Granger, Potter i Weasley już zawsze będą na niego patrzeć przez pryzmat tego, co zobaczyli w myślodsiewni. Nagle Hermiona poczuła wielki żal. Zrobiło jej się szkoda człowieka, który szedł przed nią. Przez chwilę zapragnęła go dotknąć, powiedzieć coś, co sprawi, że on nabierze pewności, że nikt więcej nie pozna jego sekretu. Wspólnie złożyli przecież Przysięgę Wieczystą, że to, co widzieli, zostanie między nimi. Chciała mu to teraz powiedzieć, ale z jej ust nie był w stanie wydobyć się żaden dźwięk. Szła więc w ciszy, czując coraz większy ciężar z każdym krokiem, który zbliżał ją do zamku, który jeszcze kilka godzin wcześniej wydawał jej się wybawieniem. Zaczęła obserwować czubki swoich butów, by nie musieć patrzeć na Snape'a. Przypomniała sobie bezbronne, poranione, blade ciało profesora, leżące bez życia na podłodze Wrzeszczącej Chaty. Została z nim sama, Harry i Ron pobiegli do zamku po pomoc. Snape wyglądał zupełnie inaczej niż sobie wyobrażała - był co prawda przeraźliwie blady, ale jego mięśnie, drgające pod wpływem jadu Nagini i zaklęć szeptanych przez Hermionę, w niczym nie przypominały tego, co sobie wyobrażała. Zawsze myślała, że pod szatami Snape'a kryje się wychudzone, wątłe ciało. Tymczasem Severus był dobrze zbudowanym mężczyzną, jego mięśnie z pewnością mogły budzić podziw uczennic Hogwartu, gdyby tylko potrafił i chciał podkreślić swoje atuty. No właśnie, chciał... Hermiona wiedziała, dlaczego Severus chował się przed światem za kurtyną czarnych, tłustych włosów i szerokimi szatami. Wiedziała, dlaczego jest taki zgorzkniały i nieprzystępny. Wiedziała i było jej z tym zdecydowanie źle. Teraz szła za nim, rozmyślając i czując, że coś dziwnego dzieje się z jej żołądkiem. Nagle uderzyła w coś... w kogoś. Podniosła wzrok i zobaczyła postać Snape'a... tuż przed swoim nosem. Dotarli już do zamku, a ona nie zauważyła, że profesor zatrzymał się przed wrotami i wpadła na niego. Spojrzała z przerażeniem w jego twarz, wyszeptała "przepraszam", zaklęciem niewerbalnym otworzyła drzwi wejściowe, chwyciła swoje kufry i, mrucząc "dziękuję", czym prędzej weszła do zamku. Pierwsze kroki skierowała do gabinetu McGonagall, by ta wskazała jej komnaty, które mogła zająć.
- Dobrze, że już jesteś. Tu masz plan swoich zajęć. Zajmiesz gabinet należący do tej pory do Horacego, na drugim piętrze. Nauczyciel eliksirów zazwyczaj zajmował pomieszczenia w lochach, obok sali eliksirów, ale Severus prosił, by mógł tam nadal mieszkać. Zresztą tobie też będzie lepiej na drugim piętrze. Tym bardziej, że w tym samym korytarzu jest gabinet Longbottoma. Uczta powitalna zacznie się tradycyjnie o piątej. Oczekuję, że kwadrans wcześniej pojawisz się w Wielkiej Sali. Profesor Flitwick przyprowadzi pierwszorocznych, reszta nauczycieli będzie czekać przy stole. Możesz oczywiście zjeść wcześniej posiłki w Wielkiej Sali, skrzaty przygotowują je dla nauczycieli od rana. Gdybyś czegoś potrzebowała, zawsze możesz zwrócić się do nich albo do któregokolwiek z pracowników Hogwartu. Przyjmujemy zasadę, że zwracamy się do siebie po imieniu. Nie krępuj się więc zwracać się tak do swoich byłych nauczycieli. Oczywiście nic na siłę, ale to ułatwia pokonywanie barier i stwarza bardziej serdeczne, powiedziałabym - rodzinne, stosunki. Jakieś pytania?
- Nie, pani profesor.
- Minervo. Naprawdę wystarczy Minervo. Dobrze, możesz teraz pójść odpocząć i się rozpakować.
- Dziękuję - powiedziała Hermiona, ściskając w dłoni swój plan i odwracając się w stronę drzwi.
- Jeszcze jedno - powiedziała profesor McGonagall, kiedy Hermiona chwyciła za klamkę. Dziewczyna odwróciła się w stronę dyrektorki i pytająco uniosła brwi. - Naprawdę cieszę się, że do nas dołączyłaś.
*****
Pokój, który przyszło jej zająć, był bardzo przytulny. To były te same pomieszczenia, w których kiedyś mieszkali nauczyciele obrony przed czarną magią - Lupin, Crouch pod postacią Moody'ego i Umbridge. Każdy z nich urządzał pokój we własnym stylu. Teraz były tu najpotrzebniejsze sprzęty - biurko, komoda, szafa, regał na książki, stolik i fotele. W kominku płonął ogień, który sprawił, że na napięte ciało dziewczyny spłynęło miłe ciepło. Usiadła w fotelu naprzeciw kominka i wpatrywała się w płonące drewno. To przez ten kominek Harry próbował skontaktować się z Syriuszem. To w tym gabinecie Umbridge próbowała zmusić ich do przyznania się do szpiegowania i ukrywania Syriusza. Hermiona wzdrygnęła się na samą myśl o tamtych wydarzeniach. Nie ma już ani Syriusza, ani Lupina, który zajmował ten gabinet na trzecim roku jej nauki, nie ma Moody'ego, który był tu przetrzymywany przez cały kolejny rok. Czując, że przygnębienie bierze górę nad wszystkimi innymi uczuciami, Hermiona wstała z fotela i otworzyła drzwi do sypialni. Jednym ruchem różdżki rozpakowała kufry - ubrania zawisły w szafie i ułożyły się schludnie w szufladach komody. Książki ustawiły się na półkach. Ramki ze zdjęciami, leżące na dnie kufra, Hermiona wyjęła ręcznie. Na szafce przy łóżku ustawiła fotografię rodziców, zdjęcie z jednego ze spotkań Gwardii Dumbledore'a znalazło się na ścianie. Hermiona wzięła do ręki obrazek, na którym poruszały się trzy znajome twarze. Po lewej Harry drapał się po nosie, w środku Hermiona miała naburmuszoną minę. Ron uśmiechał się szeroko, pokazując wszystkie zęby.
- Masz rację, Ron. Już nic nie będzie takie samo - powiedziała na głos, po czym ustawiła zdjęcie na biurku. Wzięła do ręki podręczniki do eliksirów, po czym opuściła swoje nowe mieszkanie, starając się za wszelką cenę nie dopuszczać do siebie ponurych myśli.
Pisałam ci już, że styl pisania masz dobry? Jeśli nie to - styl pisania masz dobry... ale co się z tobą dzieje? ;p
mogła->mogliby->można. No wiesz co ;p
- Nie wysilaj się, Granger - odparł profesor Snape i machnął różdżką.
różdżkę->różdżką.
Odnoszę wrażenie (popraw mnie, jeśli się mylę), że ciężko było ci zacząć ten rozdział, bo jakoś na początku dosyć słabo się czytało, a z każdym kolejnym zdaniem było już tylko lepiej.
Tyle ode mnie jeśli chodzi o język i takie tam... i tak się nie znam.
Teraz kilka słów o historii ;p
Tak pisałaś na sb, że stracisz czytelników nananana, a mnie taka wizja jakoś nie przeszkadza. Harry zszedł tutaj na dalszy plan i o ile nie masz zamiaru bezcześcić pamięć po Syriuszu i Jamesie, to ja jestem nastawiona pozytywnie. Związek Hermiony nigdy nie był dla mnie istotny, w ogóle Granger średnio mnie interesowała w książce - była nazbyt idealna.
Dziwny był tylko ten fragment o super boskim ciele Severusa - bo ja jestem w stanie uwierzyć, że on może się podobać, ale nie ma co robić z niego seksi ciacha. Niechaj będzie sobie zapuszczonym Snape'm, który porywa wszystkich sarkazmem i tajemniczością, a nie swoją aparycją.
Tak w ogóle, kiedy czytałam o niezgodności z książką i o tym, że Severus żyje, to już miałam nadzieję, że w ogóle zlikwidujesz te wspomnienia i banalną miłość do Lily. Szkoda, że tego nie zrobiłaś, truuuudno ;p przetrwam haha
Ogólnie czytało się bardzo szybko i w ogóle się nie dłużyło. Niby taki obyczaj, a jednak wydarzenia nie wydają się tak jasne i oczywiste. Zastanawiam się, jaką nauczycielką będzie Hermiona.
Dlatego czekam na kolejna, powodzenia ; )