Rok po Drugiej Wojnie Hermiona wpada na trop spisku w samym sercu Ministerstwa Magii. Spiskowcy chcą wprowadzić supremację czystej krwi i wyeliminować inne grupy społeczne. Ich pierwszymi celami są Hermiona Granger i Severus Snape. Czy Hermionie i Snape
Czwartek, 4.06
Koszmarny tydzień trwał. We wczorajszym Proroku, na przedostatniej stronie, pojawiła się niewielka wzmianka na temat mianowania nowego Szefa Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów. Prorok złożył Gaiusowi Bakerowi gratulacje i życzył powodzenia na stanowisku.
Przy rosnącym zamieszaniu wokół ciąży i „drugiego dziecka”, tak bowiem Lovegood nazwał ten problem, zmiana przeszła praktycznie niezauważona. Oboje, Snape i Hermiona byli święcie przekonani, że właśnie o to chodziło.
Oznaczało to, że czas Snape’a się kończył. Trzeba było jak najszybciej pozbyć się wspomnienia, bo teraz szarmanccy przyjaciele mogli złożyć mu wizytę w każdej chwili. Czas Hermiony też uciekał, choć mieli nadzieję, że Norris będzie chciał poczekać, aż cały krzyk wokół „Drugiego dziecka” ucichnie.
Hermiona przybyła do Hogwartu punktualnie o szóstej. Filch czekał na nią przed bramą i zaprowadził ją do niewielkiej sali, w której Ginny siedziała jak na rozżarzonych węglach. Na dźwięk otwieranych drzwi zerwała się i podbiegła do przyjaciółki wieszając się jej na szyi.
– Hermiona!!!!
Dziewczyny uściskały się i Hermiona odwróciła się do woźnego.
– Bardzo panu dziękuję.
Filch wzruszył ramionami i wykrzywił wargi, nie wiedzieć, czy to w uśmiechu, czy ze złości.
– Profesor McGonagall przyjdzie za godzinę cię odebrać. Nie narozrabiajcie i nie nabrudźcie!
I wyszedł zatrzaskując drzwi.
– Też cię kocham – mruknęła cicho Hermiona i obie wybuchnęły śmiechem.
Usiadły przy oknie i zaczęły rozmawiać. Najwięcej szczebiotała Ginny – o zbliżających się egzaminach i o tym jak się denerwuje, o ostatnim szlabanie u Slughorna za to, że rzuciła upiorogacka na durnego Ślizgona, o najnowszym „projekciku” Hagrida polegającego na próbach oswojenia Kudłoni i o Harry’m.
Hermiona dała jej parę rad na powtórki przed OWUTEMami, choć sama nie miała okazji ich zdawać. Ale jej sposoby zawsze się sprawdzały. Poplotkowały też trochę o wspólnych znajomych.
Kiedy skończyły pastwić się nad Deanem, który właśnie zaręczył się z jakąś dziewczyną mugolskiego pochodzenia, Ginny lekko się zawahała i spojrzawszy na przyjaciółkę, spytała.
– A co u ciebie?
Hermiona wzruszyła ramionami.
– W porządku. Nic się nie dzieje, jeśli o to pytasz.
– Nie chcę się wtrącać, chciałam tylko... wiesz, Harry powiedział mi, że w niedzielę, kiedy do ciebie fiuuknął , zobaczył koło twojej kanapy czarne, męskie buty. I nie mów mi, że to twoje, bo podobno ty mogłabyś włożyć do nich dwie twoje stopy!
Cholera... że też nie mógł tych trepów założyć zamiast chodzić boso!
– Ginny... – roześmiała się, szukając gorączkowo jakiegoś wytłumaczenia. Byle czego – O tym mówisz! Merlinie, chroń mnie przed takim romansem! To były buty znajomego mojego ojca, który przyszedł wywiercić mi dziury w ścianie nową wiertarką! Takim czymś co robi dużo hałasu i malutkie dziurki. Facet jest tuż przed emeryturą, całkowicie łysy i brzuch ma taki, że ledwo przez drzwi przechodzi! – opisała jednego ze swoich sąsiadów, bo to było jedyne co jej przyszło do głowy.
Ginny najwyraźniej uwierzyła, bo skrzywiła się strasznie.
– Masz rację, znajdź sobie kogoś kto wygląda ODROBINĘ lepiej...
Obie wybuchnęły śmiechem, po czym, żeby Ginny nie ciągnęła dalej tej rozmowy, Hermiona dodała smętnie.
– Po... wybacz mi... twoim kretyńskim bracie straciłam zainteresowanie facetami. Może mi przejdzie, ale póki co, staram się omijać ich z daleka.
– Przepraszam, Miona... nie chciałam...
Wróciły do nadchodzących egzaminów i skończyło się na tym, że Hermiona zaczęła Ginny niektóre najbardziej skomplikowane zaklęcia.
Godzina minęła błyskawicznie. Ginny próbowała właśnie zaklęcia prostującego, kiedy drzwi się otworzyły i weszła profesor McGonagall.
– Dzień dobry, panno Granger.
Hermiona natychmiast wstała i podeszła się nią przywitać.
– Mam nadzieję, że dobrze wam się rozmawiało, ale niestety wszystko ma swój koniec – powiedziała profesor. – Pożegnajcie się i pójdziemy porozmawiać na temat przyszłorocznych egzaminów.
Ginny uściskała przyjaciółkę.
– Miona, świetnie było cię zobaczyć.
– Ja też się cieszę, Ginny. Trzymaj się mocno! I się nie dawaj! Pamiętaj, jeszcze trochę wysiłku i będziesz miała wszystko za sobą! W razie czego pisz, dobrze? – Hermiona poklepała ją po plecach i podeszła do drzwi, gdzie jeszcze obróciła się i pomachała jej ręką. – Głowa do góry, będę trzymać kciuki!
Ginny uśmiechnęła się smutno i profesor McGonagall skinęła jej głową i wyszły do korytarza.
– To dobrze, że się spotkałyście – powiedziała starsza czarownica.
– Bardzo dziękuję, że mogłyśmy się zobaczyć – odparła Hermiona.
– To nie mi powinnaś dziękować, ale profesorowi Snape’owi. Sądzę, że zgodził się na twoją wizytę bo, podobnie jak ja, widzi, że w tym roku pannie Wesley wyraźnie ciebie brakuje.
– Na pewno mu podziękuję!
Kiedy weszły do gabinetu Dyrektora, Snape czekał na nią, a Dumbledore na portrecie sprawiał wrażenie wyjątkowo rozbudzonego.
– Dzień dobry, profesorze Snape, profesorze Dumbledore – przywitała się Hermiona, podając rękę Snape’owi i machając ręką do portretu.
– Dzień dobry, panno Granger – powiedzieli równocześnie.
– Dobrze cię widzieć, Hermiono – dodał Dumbledore.
Snape chwilę stał przy oknie spoglądając na zapadający zmierzch i pozwalając im porozmawiać. Kiedy odwrócił się i skrzyżował ręce na piersi, wszyscy zamilkli.
– Minerwo, Albusie, prosiłem was o uczestnictwo w tym spotkaniu bo musicie wiedzieć o... pewnych sprawach. Rok temu skończyliśmy z Czarnym Panem, ale pojawił się ktoś, kto bardzo pragnie zająć jego miejsce.
Minerwa i Dubledore poruszyli się niespokojnie, ale żadne z nich nie odezwało się nawet słowem, zaś Hermiona śledziła go wzrokiem, kiedy spacerował wolno pod oknem. Wydawał się być pogrążony w myślach, zapewne szukając słów, żeby jak najlepiej i najprościej wyjaśnić, co wydarzyło się od początku kwietnia.
Opowiedział o wizycie Hermiony, o podsłuchanej rozmowie Rockmana i Norrisa, potem o przeszukaniu gabinetów, o wspomnieniu o nim, a na koniec zaś o planach Norrisa i siedmiu innych.
– Udało się nam ich podsłuchać parę razy, więc znamy mniej więcej ich plany. Dążą do wprowadzenia supremacji czystej krwi czarodziejów, odizolowania półkrwi i całkowitego wyeliminowania tych pochodzenia mugolskiego. Z tego co wiemy, idą w dwóch kierunkach. Po pierwsze regulacja urodzin. Mają już jakieś eliksiry do wywoływania poronień i antykoncepcyjne, które całkowicie i definitywnie pozbawiają kobiety możliwości zachodzenia w ciążę. Zaplanowali już obowiązkowe badania zdrowotne, w trakcie których będą podawać eliksiry wszystkim czarownicom mugolskiego pochodzenia. Po drugie edukacja czarodziejska. Panna Granger widziała projekt ustawy, która pewnie niedługo wejdzie w życie, a która ma na celu ograniczenie przyjęć do Hogwartu tylko dla uczniów z czarodziejskich rodzin. Już od września. Tych mugolskiego pochodzenia planują przenieść gdzie indziej, jeszcze nie wiemy gdzie. Wiedzą, że sami nie dadzą rady dokonać tego wszystkiego, choć mają całkiem poważne wpływy. Tak więc w celu realizacji ich planu zaczęli już zmieniać szefów kluczowych Departamentów i Sekcji w Ministerstwie. Podporządkowują sobie również rozmaite instytucje spoza Ministerstwa. Od posadzenia wczoraj w DPPC Backera mogą zacząć stosować Imperiusa, żeby wpływać na kogo tylko zechcą, bez obawy o oskarżenie o użycie Niewybaczalnych. W ten sposób przejęli kontrolę nad sądownictwem oraz nad Aurorami, Wydziałem Bezpieczeństwa i tymi, którzy pilnują porządku w naszym społeczeństwie. I mają w planach dalsze zmiany.
Przez parenaście długich sekund panowało głuche milczenie. Hermiona czuła gulę w gardle, kiedy Snape obrazowo przedstawił cały obraz sytuacji. Profesor McGonagall i profesor Dumbledore z pewnością musieli czuć się o wiele, wiele gorzej, bo spadło to na nich zupełnie nagle.
Nie tylko oni; wszyscy byli dyrektorzy na portretach byli obecni i słuchali w skupieniu. Dilys Derwent była blada jak kreda; musiała być wyraźnie dotknięta faktem, że w Klinice, w której tyle lat pracowała, można było dokonywać tak bestialskich aktów. jak podawanie eliksirów poronnych czy pozbawianie kobiet płodności. Fineas Nigellus Black wykrzywił usta w wyrazie głębokiej pogardy.
– Najważniejsze pytanie to kim oni są – spytał wreszcie Dumbledore.
Snape pił właśnie wodę ze szklanki, więc skinął głową w kierunku Hermiony.
– Norris z Wydziału Wiedzy i Zdolności Magicznych, pracuje w Sekcji Bardzo Ważnych Członków M.I.Trx, Benson z Biura Brytyjskiego Przedstawicielstwa Międzynarodowej Konfederacji Czarodziejów, Scott z Urzędu Łączności z Goblinami, Watkins z Wydziału Badań Naukowych, współpracujący ze Św. Mungiem, Smith, szef Biura Aurorów, Stone z Głównego Biura Sieci Fiuu, Lawford z Wydziału Programu Nauczania i na koniec Tyler Rockman, szef Watkinsa i mój. To jest ósemka, która tym wszystkim dyryguje. Ale nie wolno zapomnieć, że w tej chwili mają już kontrolę nad prasą i radiem i, co najgorsze, nad Departamentem Przestrzegania Prawa Czarodziejów. Można powiedzieć, że kontrolują w tej chwili prawie całe Ministestwo...
Profesor McGonagall westchnęła, pokręciła głową i oparła czoło na ręce. Teraz wreszcie zrozumiała, czemu od jakiegoś czasu Severus sprawiał wrażenie mocno czymś zaabsorbowanego i czemu zawarł z Hermioną Granger Rytuał Magicznej Wspólnoty.
– Severusie... Hermiono... W jaki sposób WY jesteście w to zamieszani?
– Panna Granger była asystentką Rockmana. Nasi przyjaciele zdecydowali się ją zabić, ale jeszcze nie teraz. Tak więc nieoczekiwanie dostała awans, przypuszczam, że po to, żeby trzymać ją z daleka od niektórych spraw i zająć czymś tak, żeby nie miała czasu interesować się czymkolwiek innym. Z tym, że nie wiemy, jak długo będą czekać...
Minerwa obróciła się gwałtownie do Hermiony wciągając powietrze i położyła jej rękę na ramieniu, zaś Dumbledore wpatrywał się w Hermionę z wyraźnym bólem w oczach.
– Sądzę, że jednym z powodów, dla których nasi, jak to ładnie ująłeś Severusie, przyjaciele zawzięli się na pannę Granger, jest fakt, że stanowi całkowite zaprzeczenie ich światopoglądu i teorii.
– Co ma pan na myśli, panie profesorze? – zapytała zaskoczona dziewczyna.
– Moja droga, pomyśl tylko. Oni utrzymują, że czarodzieje mugolskiego pochodzenia są gorsi, zapewne mniej utalentowani i należy się ich pozbyć z naszego świata. Jak to więc możliwe, że młoda czarownica mugolskiego pochodzenia przyczyniła się istotnie do obalenia Lorda Voldemorta? Dziewczyna, która nigdy wcześniej nie miała do czynienia z magią, okazała się być najbardziej błyskotliwą uczennicą w tej szkole... Ponieważ nie jesteś już studentką, mogę spokojnie powiedzieć, że panuje powszechna opinia, że jesteś najzdolniejszą czarownicą od czasów Roveny Rovenclaw i całkowicie tą opinię popieram!
Hermiona zaczerwieniła się gwałtownie i nie wiedziała zupełnie co powiedzieć. Ukryła twarz w dłoniach i poczuła, jak profesor McGonagall głaszcze ją lekko po plecach. Spojrzała na nią ze wzruszeniem i zobaczyła ujmujący uśmiech na jej twarzy. Popatrzyła na profesora Dumbledora, który kiwnął głową, również z uśmiechem. Zerknęła na Snape’a i ku jej zdumieniu zobaczyła, że uniósł lekko w górę kąciki ust, ale nic nie powiedział.
– Dziękuję... bardzo dziękuję... ale na pewno nie zasłużyłam... Ja nawet nie skończyłam Hogwartu, nie zdawałam OWUTEMÓW... – zaprotestowała, patrząc z powrotem na profesor McGonagall.
– To nie ma znaczenia. Tu nie chodzi o znajomość paru dodatkowych zaklęć z programu siódmej klasy, ale o ogólną wiedzę, doświadczenie i inteligencję, która w twoim przypadku jest doprawdy zaskakująca. Sądząc po tym, co opowiadał profesor Snape, nie zachowujesz się jak młodziutka, dwudziestoletnia dziewczyna, ale starsza, dorosła i odpowiedzialna kobieta.
Hermiona chciała zaprotestować, ale Snape potrząsnął głową dając jej do zrozumienia, że nie przyszła tu, żeby się z nimi przekomarzać, ale dyskutować o poważnych problemach.
– Musicie wiedzieć, że nadal zamierzamy ich podsłuchiwać, więc będziemy nadal zdobywać wiadomości, ale niestety nie wszystkie – odezwał się.
– Możesz nam powiedzieć, jak w ogóle udaje się wam ich podsłuchiwać? – Minerwa prawie przerwała Snape’owi, ale tym razem się tym nie przejmowała. On zdaje się też nie.
– To jakiś mugolski wynalazek. Panna Granger wam lepiej wyjaśni...
– W wielkim uproszczeniu to jest coś jak Uszy Dalekiego Zasięgu Wesleyów. Ale nie ma żadnego połączenia między uchem, które podsłuchuje, a tym co wkładamy do naszego ucha, żeby słyszeć... Ta cześć, która podsłuchuje wygląda jak niepozorny, mały włosek. Trzeba go położyć koło rozmawiających. My wkładamy do ucha inną cześć, dzięki której słyszymy całą rozmowę. I równocześnie jest jeszcze trzecia cześć, takie pudełko, które też słyszy i zapamiętuje to wszystko. I można tego posłuchać ile razy się chce. Tak więc za każdym razem, jak podsłuchamy jakąś naradę, czy spotkanie, robię notatki, które potem możemy przeanalizować...
Dumbledore, który zawsze przejawiał zainteresowanie mugolskim światem, często nawet czytał mugolskie gazety, uśmiechnął się lekko.
– I o ile pamiętam, nazywacie to pluskwą, tak? Czy jakoś podobnie?
Hermiona potaknęła, a Minerwa wzdrygnęła się lekko.
– Pluskwą??! Wkładacie sobie do uszy pluskwę?!
– Będę musiała to kiedyś pani pokazać, pani profesor. To się tylko tak nazywa, ale zupełnie inaczej wygląda.
– Niezależnie od tego jak przyjemne jest to stworzenie, bardzo nam pomaga.
Hermiona opanowała się, bo już chciała się uśmiechnąć. Naprawdę uwielbiała sposób, w jaki Snape wyrażał się o podsłuchu!
– Hermiono, przyjmij proszę wyrazy uznania. Domyślam się, że to był twój pomysł i udało ci się przekonać do tego profesora Snape’a. A z własnego doświadczenia wiem, jakie to ciężkie – Dumbledore zachichotał krótko.
– Albusie... – syknął Snape. – Proponuję wrócić do naszej rozmowy. Jak mówiłem, nie damy rady podsłuchać wszystkich ich rozmów. Będziemy potrzebować pomocy.
– O cokolwiek poprosisz – były dyrektor natychmiast spoważniał.
– Z tego co widać, bardzo dużo dzieje się w samym Ministerstwie. Nie ma tam za wiele portretów, ale trochę jest. Chciałbym, żebyś ty i Ewerard – spojrzał na innego byłego dyrektora, który też miał swój portret w Ministerstwie – porozmawiali ze wszystkimi innymi portretami i poprosili, żeby od teraz nieustannie słuchali i śledzili ruchy całej ósemki i oczywiście nowo obsadzonych szefów Departamentów i Wydziałów. Zapewne rozmawiają też między sobą, w ciągu dnia. Niech przekazują wam wszystko, co widzieli i słyszeli. Każdego wieczora przyjrzymy się temu i może wyjdzie nam z tego jakiś schemat ich spotkań, może dowiemy się więcej na temat tego, co już znamy i usłyszymy coś nowego.
– Czy jest jakaś szansa na to, żeby ten mugolski sposób podsłuchiwania działał w Ministerstwie? – zapytała Minerwa.
Hermiona przygryzła lekko dolną wargę i odgarnęła za ucho kosmyk włosów.
– Być może i by działał, bo w Ministerstwie jest o wiele mniej magii niż tu, w Hogwarcie. Ale ciężko to sprawdzić, bo niestety nie mam drugiego podsłuchu. Można go kupić w ... – chciała powiedzieć „w internecie”, ale się opanowała – w czymś na kształt sklepu, ale w ciągu ostatnich lat miało miejsce wiele zamachów... napadów w mugolskim świecie i mugolskie Służby Bezpieczeństwa bardzo dokładnie przyglądają się tym, którzy takich rzeczy szukają. Inaczej mówiąc, bez ryzykowania mugolskiej wersji Azkabanu lepiej w tej chwili takich rzeczy nie kupować.
– Jednym słowem nie ma co na to liczyć. Szkoda – podsumował Dumbledore. – Severusie, już dziś wieczorem zacznę rozmawiać z portretami. Czy jeszcze coś mogę zrobić?
Ten podziękował skinęciem głowy i spojrzał na portret Dilys Derwent, która wyraźnie czekała, aż się do niej zwrócą.
– Severusie, ze swojej strony mogę robić w Klinice to samo co Albus i Ewerard w Ministerstwie, bo mój portret wisi w gabinecie Naczelnego Uzdrowiciela. Widzę, że część tych ich czarownych planów dotyczy przejęcia kontroli nad Kliniką, więc musimy zrobić wszystko, co się da, żeby ich powstrzymać!
– Dziękuję ci bardzo.
– Czy panna Granger będzie brała udział w tych wieczornych spotkaniach? – chciała wiedzieć Dilys.
Hermionę bardzo zaskoczył fakt, że kobieta zwróciła na nią uwagę. Do tej pory miała okazję rozmawiać wyłącznie z Dumbledorem i Nigellusem Blackiem.
– Niestety nie, pani dyrektor – odpowiedziała grzecznie. – Nasi... przyjaciele – uśmiechnęła się do Snape’a – mają kontrolę zarówno nad Siecią Fiuu jak i kanałami aportacyjnymi i świstoklikami. Nie mogę więc ani uczestniczyć w rozmowach przez kominek, ani przychodzić tu zbyt często. Oficjalnie przychodzę tu, żeby ustalić, jak w przyszłym roku mogę zdawać OWUTEMY bez chodzenia w ciągu roku na zajęcia.
– To jak wy się ze sobą kontaktujecie? – zdziwił się Dumbledore. – Przez sowy?
CDN...