Rok po Drugiej Wojnie Hermiona wpada na trop spisku w samym sercu Ministerstwa Magii. Spiskowcy chcą wprowadzić supremację czystej krwi i wyeliminować inne grupy społeczne. Ich pierwszymi celami są Hermiona Granger i Severus Snape. Czy Hermionie i Snape
Wychodząc we wtorek wieczorem do domu, Hermiona miała wrażenie, jakby był już co najmniej piątek. Nie dlatego, że czuła nadchodzący weekend, nie! Co najwyżej o nim marzyła. Najprościej w świecie padała ze zmęczenia. Panu Rockmanowi wypadł jakiś nagły wyjazd w środę i kazał jej przygotować pełno raportów, przejrzeć sprawy, którymi miała się zająć podczas jego nieobecności (cztery godzinne narady, na których miała być równocześnie asystentką jak i prowadzącą). Do tego powiedział jej wyraźnie, żeby nie korzystała z pomocy Berniego. Nie miała pojęcia czemu, ale posłuchała. Zresztą nie miała innego wyjścia. Jej szef był bardzo wymagający i nie zaakceptowałby, gdyby postąpiła wbrew jego poleceniom.
Wchodząc do salonu przez kominek prawie wpadła na Krzywołapa. Czemu on zawsze musi mi włazić pod nogi... któregoś dnia się o niego zabiję – pomyślała i rzuciła swoją torbę na kanapę.
Ron siedział przy stole, który przysunął pod ścianę. Obłożył się pergaminami, książkami, atramentem i piórami, na podłodze leżała jego torba. Czytał w skupieniu i na jej powitanie pokiwał tylko głową. Nie miała jak podejść, żeby go pocałować, więc westchnęła i poszła do kuchni.
On pewnie też nie lubi jak mu się przeszkadza w nauce – przypomniała sobie jej batalie z innymi Gryfonami, którzy nie pozwalali jej się skupić w Pokoju Wspólnym. Muszą ich nieźle męczyć, skoro cały czas się uczy. Ciekawe, czy Harry też tak zakuwa na Grimmauld Place. Swoją drogą oboje są chyba najlepszymi na roku, bo przecież cały weekend Ron spędził u Harry’ego na ćwiczeniach praktycznych... Uśmiechnęła się pod nosem wyobrażając sobie, że mogli zaangażować do pomocy Stworka i polować na niego po całym domu.
Po Bitwie o Hogwart Harry podziękował skrzatowi za pomoc, pogratulował odwagi i wyjaśnił, że w ten sposób Storek przyczynił się do zrealizowania polecenia pana Regulusa. Chodziło o zniszczenie Czarnego Pana i Stworek bohatersko przyczynił się do tego walcząc przy boku innych w Hogwarcie. Mowa była może trochę zbyt pompatyczna, ale Stworek rozpłakał się dokładnie jak wtedy, kiedy dostał od Harry’ego medalion Regulusa. Chłopak wyjaśnił mu też, czemu nie mogli wrócić na strudel z wątróbką, a potem poprosił skrzata o opowiedzenie co działo się po ich odejściu. Hermiona rozpływała się z radości na widok szczęścia w olbrzymich oczach Stworka. Układ między Stworkiem a Harrym i Ginny polepszył się jeszcze bardziej, szczególnie, że Ginny, chcąc dostać się do Departamentu Kontroli nad Magicznymi Stworzeniami, bardzo interesowały jego historie. Skoro Stworek potrafił zdradzić Syriusza i pójść do „Panny Cyzi” bo była dla niego miła, teraz z pewnością zaprzedał duszę „Pannie Inny”.
Krzątając się w kuchni i starając się nie hałasować przygotowała kolację. Przygotowanie posiłków zawsze ją śmieszyło, bo w połowie używała magii, a w połowie „technik mugolskich”. Hermiona już od dawna doszła do wniosku, że nie zawsze magia jest lepsza, czasami rozwiązania mugolskie są o wiele prostsze. Wolała opiekacz do tostów, bo tak przynajmniej pieczywo się jej nie przypalało, ale zmywanie naczyń było zdecydowanie lepsze w magicznej wersji. Z tego powodu w kuchni i w salonie, od strony ulicy, w oknach zawsze były zaciągnięte zasłony, bo widok noży, siekających mięso albo talerzy, które myły się same, wzbudziłby pewnie nadmierne zainteresowanie wśród sąsiadów z budynku naprzeciw.
Wszyscy przykleiliby się do okien i dom pewnie przewaliłby się na naszą stronę... Czy to nie tak można poszerzyć sobie horyzonty? I może właśnie z tego powodu wieża w Pizie była krzywa? – zaczarowała gulasz, żeby mieszał się sam na mugolskiej kuchence gazowej.
– Ron, kolacja gotowa – powiedziała nieśmiało zaglądając do salonu.
Ron miał trochę nieprzytomny wyraz twarzy. Biedak...
– Zjem później. Ale ty wyglądasz na głodną, więc nie czekaj na mnie.
– Dobrze. Zostawię ci pokrojony chleb i gulasz w garnku. Jakby wystygł, możesz zagrzać go w mikrofalówce – Ron nie opanował praktycznie żadnych zaklęć gospodarskich, więc mikrofalówka była bezcenna.
– Dobra, dzięki – burknął i pogrążył się w książce.
Krzywołap oczywiście plątał się dziewczynie pod nogami. Hermiona usiadła na krzesle przy malutkim stoliku w kuchni i zaczęła jeść, dzieląc się trochę z kotem.
– Żebraku! Gdyby ktoś cię tak zobaczył, to powiedziałby, że my cię tu głodzimy! – wyszeptała, żeby nie przeszkadzać Ronowi. – Żresz jak świnia, poważnie! – podała kotu kolejny kawałek i zajęła się swoim talerzem.
Po paru chwilach...
– Aah!!! Przestań mnie drapać po nodzie!! – aż podskoczyła, popychając talerz, który stuknął w szklankę i trochę herbaty rozlało się na stół.
– Do jasnej cholery, czy już w spokoju uczyć się tu nie można?!! – dobiegł ją głos z salonu i rąbnięcie czymś twardym w stół.
Hermiona była zmęczona, zdenerwowana i nagle ją to rozzłościło. To ona robi wszystko, żeby mu nie przeszkadzać, a on, przy pierwszej okazji, krzyczy?! Kiedy na początku jej pracy przychodziła ledwo żywa i marzyła tylko o tym, żeby paść i spać, Ron zachowywał się jak słoń w składzie porcelany...
Wstała od stołu i podeszła do drzwi do salonu.
– Ron, przestań zachowywać się jak rozgrymaszony Minister Magii! Chciałabym ci przypomnieć, że ja też tu mieszkam i mam takie samo prawo jeść, chodzić i rozmawiać jak ty.
Ron zamarł na chwilę i wytrzeszczył na nią oczy.
– Nie mówię, że masz nie jeść! Ale należy mi się odrobina spokoju! Muszę się uczyć!
– No a co ja robię od jakiegoś czasu?! Nie zauważyłeś, że robię wszystko co tylko można, żebyś miał spokój i ciszę?! Że zgadzam się na to, że w weekendy uczysz się u Harry’ego, bo tak dla ciebie najlepiej?!
– Nie ty mi będziesz wypominać, że prawie się nie widujemy! Kto przesiaduje bez przerwy w pracy?!
– Co ma piernik do wiatraka... Nie narzekam, że się nie widujemy, tylko właśnie próbuję ci pokazać, jak liczy się dla mnie twoja szkoła... – mimo złości Hermiona poczuła się trochę zdezorientowana.
– Mogłaś rzucić Muffliato! – chłopak zerwał się na równe nogi.
– Próbowałam być cicho! Ale nie sądziłam, że Krzywołap mnie podrapie! Skoro ci tak przeszkadzam, to czemu ty nie rzuciłeś Quiesus?!
– Powinienem rzucić Silencio i miałbym z tobą święty spokój!
– Ron, istnieje różnica między otoczeniem się cisza, a odebraniu głosu komuś innemu!
– Nie będziesz mnie pouczać!! Musisz zawsze się tak mądrzyć?! Mam to wszystko w dupie! Będę robił co mi się podoba! – Ron złapał różdżkę i machnął nią w kierunku Hermiony. Wyleciały z niej czerwone iskry i dziewczyna odruchowo odskoczyła na bok.
Zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, Ron poszedł szybkim krokiem do malutkiego pokoiku, który nazywali pokojem gościnnym. Zatrzymał się w progu i nie obracając się rzucił „Idę spać!” po czym wszedł i trzasnął za sobą drzwiami.
– Chcesz spać ... sam...? – wyszeptała zszokowana Hermiona.
Łzy napłynęły jej do oczu, ale postanowiła nie płakać. Otarła je lekko rękawem, przygryzła usta i westchnęła ciężko, starając się opanować.
Co się dzieje... Boże, co się dzieje... Coś jest chyba nie w porządku... – usiadła na krześle i oparła głowę na rękach. Ze mną? Z Ronem? Z nami? Ale czemu...?!
Po chwili bezmyślnego patrzenia na szafki zaczęła myśleć o ostatnich tygodniach... miesiącach...
Może faktycznie wszystko zaczeło się pogarszać, kiedy zaczęłam za poźno wracać do domu? To on musiał robić zakupy... i zajmować się Krzywołapem... Czy tak zachowują się wszystkie pracujące żony?
Odechciało się jej jeść. Podniosła się wolno i jak w transie poszła zgarnąć resztkę mięsa do garnka, owinęła pokrojony chleb w ścierkę i schowała go do szafki. Potem poszła do łazienki, nadal zamyślona.
Może on ma rację i trochę przesadzam z pracą? Ale przecież to nie moja wina, że mam tyle do zrobienia... zaprzeczył jej jakiś głosik w głowie. Kiedy zaczęło się psuć? Parę tygodni, parę miesięcy temu? Przeze mnie?
Myjąc się pod prysznicem starała się przypomnieć ostatnie parę miesięcy. Szukała winy po swojej stronie, ale ten sam cichy głosik mówił jej, że to nie do końca jest tak.
Właśnie, że zwolniłaś od paru miesięcy. Właśnie dlatego, że to on zaczął być przeciążony nauką i trzeba się było zająć domem...
W końcu wyszła spod prysznica, machnęła różdżką osuszając szybę, przebrała się w jedwabną koszulkę nocną, umyła zęby i poszła do pokoju. Kładąc się, obróciła się odruchowo na lewy bok, tak, żeby móc wtulić się w Rona, ale tym razem łóżko po jego stronie było zimne i puste. Wzięła więc w ramiona jego poduszkę i wtulając w nią twarz nabrała powietrza. Poczuła jego zapach i trochę się uspokoiła. Jutro wszystko wróci do normy pomyślała jeszcze i, zmęczona, mimo wszystko zasnęła.
Niestety „jutro” nic nie wróciło do normy. Kiedy wstała, Rona już nie było. W łazience leżały porozwalane jego ubrania z wczoraj, więc podniosła je i wrzuciła do kosza na brudną bieliznę. Szyba pod prysznicem była cała mokra. Zrezygnowana mruknęła Siccation Adidam i kropelki wody znikły natychmiast.
CDN...
Ron to dupek, chyba nawet większy od Norissa..
Nie do końca rozumiem dlaczego Hermiona daje się tak wykorzystywać w pracy i Ronowi, albo czemu nie rzuci tego hen daleko i sobie nie pójdzie. Niby jest mądra i inteligentna, widzi że coś nie gra, ale nadal w tym tkwi.
No i zastanawia mnie zachowanie Krzywołapa. Coś mu się stało, chciał jej coś przekazać czy to po prostu kot i chciał podrapać kogoś kto go karmi i to zrobił?