Już sam wygląd tego małego biura sprawiał, że było ono jednym z najrzadziej odwiedzanych pomieszczeń w zamku. Wpływał na to także sam Argus Filch - złośliwy woźny, lubujący się w nakładaniu surowych represji na wszystkich, którzy popełnili choćby najmniejsze wykroczenie. Pokój był ciemny, jedyne źródło światła stanowiła oliwna lampka. Pod ścianami stały szafki zawierające skrupulatnie wypełniane przez Argusa raporty z kar nałożonych na wychowanków szkoły. Nie zabrakło też małego biurka, na którym Filch trzymał garnuszek z piórem oraz na którym Harry w drugim tomie dostrzegł list z WMIGUROKA. Ściany zajęte były przez wiszące na nich łańcuchy i kajdanki, które woźny regularnie polerował - miał nadzieję, że w przyszłości dostanie zgodę na zrobienie z nich użytku. W Harrym Potterze i Więźniu Azkabanu bliźniacy mówią Harry'emu, że gdy byli w pierwszej klasie w pokoju woźnego dostrzegli szufladę z napisem Skonfiskowane i bardzo niebezpieczne.
Z pierwszymi opisami tego pokoju spotkaliśmy się w Harrym Potterze i Komnacie Tajemnic - główny bohater udał się tam na polecenie Filcha, który chciał go ukarać za rzekome splugawienie zamku. Nieoczekiwanie drugoklasistę z opresji uratował Irytek, poltergeist, który przyciągnął do siebie woźnego rozbijając mebel znajdujący się nad jego kanciapą. Młody gryfon bał się bez pozwolenia opuścić pomieszczenie, jednak przeczytał list adresowany do Argusa. Początkowo nie rozumiał po co woźnemu korespondencyjny kurs czarowania, jednak potem Ron wyjaśnił mu, że Filch jest charłakiem. Ostatecznie Harry opuścił gabinet nawet nie dostając szlabanu, co było prawdziwie wielkim wyczynem.
Miejsce to jest również wspominane w tomie trzecim. Fred i George zdradzili Harry'emu, że to z tego pomieszczenia udało im się ukraść Mapę Huncwotów, którą znaleźli w szufladzie zawierającej skonfiskowane przez Filcha przedmioty, które uznał za bardzo niebezpieczne. Psotni bliźniacy uznali, że koniecznie muszą sprawdzić jej zawartość, więc rzucili łajnobombę odciągając uwagę Filcha (mieli wątpliwą przyjemność przebywania tam właśnie przez rzucenie łajnobomby, na którym zostali nakryci)
To ciekawe pomieszczenie świetnie oddaje charakter Filcha i chyba większości woźnych Hogwartu, a jego ściany pewnie nieraz słyszały pokrętne i często naciągane historie wypływające z ust uczniów chcących się wymigać od kary. Unikane biuro w przeszłości, gdy tortury w szkole stanowiły normalny sposób karania uczniów, prawdopodobnie było jedynym miejscem, w którym Argus Filch odczuwał prawdziwą radość.
Artykuł dobry, ale muszę się czepić dwóch rzeczy.
-"a z jednej ze ścian zwieszały się łańcuchy i kajdanki" - to "zwieszały się" trochę tu nie pasuje. I zwieszały się z jednej ze ścian? Lepiej brzmiałoby "a na jednej ze ścian wisiały łańcuchy i kajdanki"
-"Ściany zajęte były przez wiszące na nich łańcuchy i kajdanki." - wyżej napisałeś, że tylko jedna.