Hermionie udało się uniknąć ich losu tylko dlatego, że w porę to spostrzegła. Teraz patrzyła, przerażona, jak koledzy szamocą się, próbując uwolnić nogi, ale im rozpaczliwiej szarpali za łodygi, tym ciaśniej i mocniej ich oplatały." - "Harry Potter i Kamień Filozoficzny"

Diabelskie sidła to bardzo rzadka i jedna z najbardziej niebezpiecznych roślin, jakie opisuje nam Rowling w swoich powieściach o Harrym.
Diabelskie sidła bardzo lubią wilgoć oraz ciemność. Roślina jest bardzo niebezpieczna ze względu na długie, grube, ciemne macki, które oplatają ciało i duszą człowieka. Ich łodygi zakończone są liśćmi w kształcie wąsów.
Działają podobnie na zasadzie ruchomych piasków - im bardziej czarodziej próbuje się z nich wyplątać, tym mocniej go duszą. Są dwa sposoby na uwolnienie się od nich: zapalić światło, którego rośliny nie znoszą lub najzwyczajniej się rozluźnić. Wtedy macki zaczną się cofać, dając szansę na ucieczkę.

Z diabelskimi sidłami spotykamy się poraz pierwszy w tomie 'Harry Potter i Kamień Filozoficzny'. Profesor Pomona Sprout, nauczycielka zielarstwa, wykorzystała tę roslinę jako pułapkę w celu ochrony Kamienia Filozoficznego. Znajdowały się tuż pod klapą na trzecim piętrze zamku. Pokonała je Hermiona, która już wtedy wiedziała bardzo dużo na temat magicznych roślin i zwierząt. Również podczas II Bitwy O Hogwart Pomona Sprout zasadziła diabelskie sidła, aby zatrzymały nadchodzących popleczników Voldemorta.
Niestety ta roślina wykorzystana również była w złych celach. W 'Harrym Potterze i Zakonie Feniksa' uśmierciła ona Broderyka Bodea tuż pod nosem uzdrowicieli ze Szpitala Świętego Munga. Podobno czarodziej otrzymał ją jako prezent bożonarodzeniowy, okazała się być jednak przesyłką od wroga. Sidła były umieszczone w doniczce tak, aby roślina sprawiała wrażenie niepozornej.
Artkuł dość ciekawy, jak i sam jego temat. Czyta się przyjemnie... i oby tak dalej