Historia Lilly Potter, nastolatki z problemami, która zakochała się nie w tym, w kim powinna.
Lilly miała 16 lat i była zbuntowaną nastolatką. Wszystko odbierała jako atak. Nikt nie potrafił się z nią dogadać. Każdy członek rodziny, łącznie z dwoma braćmi, starał się jej pomóc w tym trudnym okresie, niestety ona nie chciała ich słuchać. Pewnego dnia doszło między nią, a ojcem do poważnej kłótni.
- Nie pozwolę, byś się szlajała nocami po całym świecie! Koniec tego, moja droga! Zabieram ci miotłę i sowę. Będziesz pilnowana 24 godziny na dobę! Szlaban będzie trwał do odwołania! - wykrzyczał Harry Potter.
- O nie, idź się lepiej zajmij tym swoim Azkabanem, który tak kochasz. Najlepiej, jakbyś się w nim zamknął! - odpowiedziała mu córka, po czym wybiegła z pokoju.
Lilly działała pod wpływem impulsu. Wzięła swoją miotłę, a następnie poszybowała w górę. Jej matka, która grała w quiditcha na pozycji szukającej, wzleciała w powietrze, by złapać córkę.
- Nie dam jej się... O nie! - pomyślała nastolatka.
Młoda Lilly Potter jeszcze nigdy nie leciała z tak wielką prędkością, lecz niestety matka już prawie ją doganiała. Dziewczyna stwierdziła, że trzeba wymyślić inny sposób jak pozbyć się rodzica i jednocześnie go nie zabić. Poleciała w dół tak, że stopami dotykała lekko ziemię. Zatroskana mama, powtórzyła to, co zrobiła córka.
- Tu cię mam – pomyślała Lilly – Drętwota! - wykrzyczała na matkę, gdy ta, pod wpływem zaklęcia, spadła z miotły.
Kobiecie nic się nie stało, gdyż spadła z niskiej wysokości. Zakończyło się na siniakach, lecz jej córka była już daleko. Dumna z siebie robiła fikołki w powietrzu. Poleciała do swojej koleżanki, Melanie. Dziewczyna zgodziła się przenocować u siebie przyjaciółkę. Ponieważ było dość późno, dziewczyny szybko poszły spać. Kiedy Lilly obudziła się, usłyszała głośny krzyk.
- Co ty sobie myślisz?! Pozwalasz komuś spać w MOIM domu, bez MOJEJ wiedzy? Czyś ty naprawdę oszalała? Masz szlaban! Oddaj mi różdżkę, proszę! - krzyczała matka Melanie.
- Ale mamuś, ona miała trudną sytuację... - próbowała się wytłumaczyć córka.
- Przykro mi, ale nie interesuje mnie to. Oddaj różdżkę! - powiedziała.
Kłótnia biegła dalej, lecz Lilly już tego nie słyszała. Wyleciała z domu koleżanki. Stwierdziła, że będzie chodzić po mieście, aż w końcu znajdzie jakieś miejsce do spania. Wzięła ze sobą kilka galeonów, więc kupiła sobie coś do jedzenia. Następnie poleciała do Goliny Godryka. Tam odwiedziła cmentarz, a dokładnie grób swoich dziadków ze strony taty. Zapaliła świeczkę i uroniła dwie łzy. Zawsze chciała poznać rodziców jej ojca. Wyobrażała ich sobie jako wspaniałych ludzi. Zresztą, po jednym z nich miała imię, Lilly. Usiadła na ławce obok grobu i siedziała tam dość długo. Wtedy go zobaczyła. Od razu jej się spodobał.
- Ale ciacho! - pomyślała – Muszę do niego zagadać.
Szybko się rozmyśliła, gdy zobaczyła jak chłopiec płacze. Najbardziej zdziwiło ją to, że ronił łzy nad grobem Toma Riddle'a, który był ojcem sławnego Lorda Voldemorta, którego pokonał niepokonany... Harry Potter. Lilly nienawidziła swojego ojca za tą jego sławę. Chłopak podniósł się z ziemi i wyszedł z cmentarza. Dziewczyna wzięła swoją miotłę. Leciała za nim ciekawa, czemu opłakiwał akurat tą osobę. Zleciała trochę niżej, żeby się mu przyjrzeć.
- Petrificus Totalus! – wykrzyczał chłopak.
- Ale on ma słodki głos – pomyślała
- Gadaj! Czemu mnie śledziłaś? - zapytał oburzony – Ach... Finite.
- To już nawet na miotle polatać nie można? Co za kretyn! Chcesz się bić? - wykrzyczała.
- To może ja zacznę. Orchideus - powiedział nieśmiało, a z jego rąk wystrzelił piękny, duży bukiet kwiatów.
Może Lilly była zbuntowaną nastolatką, ale gdy taki chłopa, daje jej bukiet kwiatów, to na prawdę trudno jest się mu oprzeć. Dziewczyna zarumieniła się. Chłopak, gdy to zobaczył, podszedł do niej i powiedział cicho:
- Jak chcesz, mogę sobie iść.
- Nie! - zaprotestowała Lilly - Musisz mi pomóc. Uciekłam z domu i nie chcę tam na razie wracać. Nie mam gdzie spać. Może twoi rodzice... - zaczęła młoda pani Potter.
- Ja nie mam rodziców. Tak. Możesz u mnie zostać na noc - powiedział. Widać, że najchętniej by się popłakał, ale powstrzymywał się z wszystkich sił.
- Przykro mi - powiedziała Lilly - Nie wiedziałam. Dziękuje. Masz tu kilka galeonów za nocleg - wyjęła ze swojej kieszonki kilka złotych monet - Proszę.
- Mam dość pieniędzy. Nie chcę - powiedział chłopak - Jak się nazywasz? - zapytał.
- Lilly Potter, czarna owca rodziny - odrzekła bez zająknięcia.
Chłopak zaczął się śmiać.
- Ja jestem Maciek - powiedział.
- A nazwisko? - zapytała buntowniczka.
- Jestem strasznie głodny. Może już chodźmy - odbiegł od tematu.
Dziewczyna nie odmawiała. Sama nie mogła się doczekać, kiedy dojdą do jego domu. Lilly cały czas wypytywała chłopaka o to, kim byli jego rodzice, ile ma lat, czy jest czystej krwi, kto się nim zajmuje, ale on nie chciał jej odpowiadać. Zauważyła, że Maciek szybko się denerwował. Każde pytanie dotyczące jego rodziny wyprowadzało go z równowagi.
- Okej. Rozumiem, że możesz mieć w życiu trudno, ale do jasnej cholery, jak mam u ciebie nocować, to chcę wiedzieć w czyim domu śpię, bo sam sobie go na pewno nie kupiłeś! Czemu tak reagujesz na każde pytanie związane z twoimi przodkami? Ja też mam walniętych starych, ale jakoś ci powiedziałam jak się nazywam. Masz mi dać swoją całą biografię i to JUŻ! - wydarła się.
- Słuchaj. Zależy mi na tobie. Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy - wykrztusił i spojrzał się na niebo. - Czy ty głupku zawsze musisz wszystko psuć? Zawładnąć światem... Już nic lepszego staruchu nie mogłeś wymyślić. Widzisz, jakie mam przez ciebie problemy? Żeby to cię jeszcze obchodziło... - rozpłakał się.
Strasznie wrażliwy chłopak. Lilly nie wiedziała, co ma o tym wszystkim myśleć. Nagle coś jej zaczęło świtać. Wszystko zaczęło składać się w jedną całość. Voldemort... Ale on nie miał dziecka... Przecież ktoś by o tym wiedział. To niemożliwe. Ale z drugiej strony, wszystko by się zgadzało. Stwierdziła, że porozmawia z chłopcem na ten temat. Podeszła do niego i go przytuliła.
- Cii... Nie płacz. Rozumiem cię i w żaden sposób nie wpłynie to na nasze relacje. To, że twój ojciec był złym człowiekiem nie oznacza, że też taki jesteś, ale jeżeli mam ci pomóc, to musisz mi trochę o sobie opowiedzieć - powiedziała.
Młody syn potężnego Lorda Voldemorta podniósł głowę. Spojrzał się Lilly prosto w oczy, a następnie delikatnie musnął jej wargi. Dziewczyna była wniebowzięta. Na chwilę zapomniała o oddychaniu. Mimo wszystko wiedziała, że chłopakowi będzie trzeba pomóc. Wzięła go za rękę i poszli dalej.
- Znasz swojego ojca? - zapytała.
- Nie. Wychowali mnie Malfoyowie. Czarnej magii uczyła mnie Bellatrix Lestrange, która jest już bardzo stara, ale czarować jeszcze umie. Nie wiem jak wynieśli ją z Azkabanu, bo nie chcieli mi powiedzieć, mimo iż się ich pytałem. Lilly. Kocham cię. Nie możesz ode mnie odejść - wyznał.
- Nie odejdę od ciebie, ale... - zaczęła buntowniczka.
- Czyli jednak jest ale. Słuchaj nie chcę cię do niczego zmusz... - zaczął, ale dziewczyna zaczęła go całować, żeby go uciszyć.
- Posłuchaj mnie i mi nie przerywaj. Chodziło mi o to, że nie będzie nam razem łatwo. Mój tata jest uprzedzony do wszystkiego, co jest związane z twoim ojcem. Ale mam jeszcze jedno pytanie. Jak się nazywasz? - zapytała.
- Według Bellatrix Lord Voldemort Junior, ale reszta mówi na mnie Maciek Riddle. Jeżeli chcesz wiedzieć, to nie wiem kim jest moja matka. Bella wie, ale nie chce nikomu powiedzieć. Podejrzewam, że ona sama. Tata i tak nie mógł kochać, a ona go wielbi do dzisiaj, więc pewnie dostała nagrodę od swojego Pana. Powstałem z przypadku. Jestem niechciany. A ty uciekasz z domu. Od rodziny, która cię kocha - powiedział.
- Ja... Ja... Ja się tylko z nimi tak droczę. Dwa dni mnie nie będzie i do nich wrócę - powiedziała. - Chodźmy lepiej - zasugerowała.
Przez resztę drogi ze sobą nie rozmawiali. Kiedy dotarli do celu, Lilly zamurowało. To nie był dom tylko willa. Nasza buntowniczka nigdy nie narzekała na mało pieniędzy i mały dom. Wręcz przeciwnie... Myślała, że ma wszystkiego za dużo, ale gdy zobaczyła dom Maćka, to zaniemówiła. Tak wielkiej willi nie widziała nigdy w życiu.
- Wow - wykrztusiła.
- Tatuś miał troszkę pieniążków - powiedział Riddle.
Maciek pokazał jej, gdzie będzie spała, a sam poszedł przygotować kolację. Lilly została sama w wielkim pokoju. Cały dom był raczej w czarnej kolorystyce, a ten pokój był w kolorze fioletowym. Dziewczyna rozpakowała się i wysłała sowę do Melanie. Posiedziała trochę w ciszy, gdy przyszedł Riddle.
- Chodź na kolację - zawołał. - Będziemy musieli porozmawiać.
Buntowniczka zeszła na dół.
- Jutro wracasz do domu. Nie ma dyskusji co do tego - powiedział Riddle.
- Ale będziemy się spotykać. Po kryjomu - powiedziała
- Wiesz, że cię kocham, ale... - zaczął, lecz Lilly znowu zaczęła go całować, by go uciszyć.
- Ja też cię kocham. I nie interesują mnie twoje ale - powiedziała.
Zjadła to co jej podano i zresztą bardzo jej to smakowała. Powiedziała, że jest śpiąca i poszła do pokoju. Tak naprawdę nie chciała ani chwili zmarnować na spanie. Każda chwila z Maćkiem była dla niej bardzo cenna, ale musiała przemyśleć kilka spraw, a Riddle i tak nie pozwoliłby jej zarwać nocy, więc ustaliła z nim, że idzie spać. Całą noc myślała o nowej sytuacji, która ją spotkała.Około godziny czwartej Lilly postanowiła jednak zasnąć.
Rano, gdy się obudziła wszystkie jej rzeczy były już spakowane. Widać było, że chłopakowi bardzo zależy na tym, żeby wróciła do swojej rodziny. Nie chciała się z nim kłócić, więc grzecznie wróciła do domu. Oczywiście przed powrotem umówiła się z nim na spotkanie. Miało być dopiero za tydzień, a buntowniczka już tęskniła. Pierwszą rzeczą, którą zrobiła, było wysłanie listu do ukochanego. Ponieważ była śpiąca, poszła się chwilę przespać. Tym czasem w domu odbyła się narada rodzinna.
- Tak nie może być. Każdy z nas wie, że Lilly nie jest złym człowiekiem. Zeszła tylko na złą drogę. Trzeba będzie ją śledzić. Nie mamy innego wyjścia. Oczywiście zrobimy w tej sprawie głosowanie, gdyż nie chcę niczego sam ustalać. Kto jest za? - zapytał ojciec nastolatki. Każdy, oprócz mamy buntowniczki, podniósł rękę w górę.
- Tak nie można. Każdy z nas miał taki okres jak ona. Nie powinniśmy jej śledzić - powiedziała.
- Ale my nie zachowywaliśmy się tak jak ona. Koniec narady. Idę wysłać list do profesor McGonagall - odpowiedział Harry.
Kiedy Lilly się obudziła, była około piętnasta. Stwierdziła, że czas spotkać się z Melanie. Czasami po kryjomu używała telefonu, mimo iż rodzice zabraniali używać takich mugolskich przedmiotów. Melanie też miała komórkę. Szybko zadzwoniła do niej i umówiła się na cmentarzu w Dolinie Godryka.
- Tato! Wychodzę! - powiedziała.
- A gdzie to znowu? - zapytał.
- A to już nie twój interes - odpowiedziała.
Dziewczyna wyszła z domu, a Potter szybko skontaktował się z obecnym dyrektorem Hogwartu.
- Lilly wychodzi z domu. Szybko! Może jeszcze zdążysz ją namierzyć - powiedział.
Nie zdążyła minąć sekunda, a profesor McGonagall w postaci kota szukała Lilly. Po kilku sekundach znalazła nastolatkę i biegła za nią, śledząc dziewczynę. Kobieta bardzo się zdziwiła, że spotkanie odbywa się na cmentarzu, ale to co tam usłyszała całkowicie ją zamurowało. Szybko przeteleportowała się do domu Potterów.
- Nie udało się. Szlag! - wykrzyczał Harry.
- Ależ nie. Zgodnie z umową podsłuchałam ich spotkanie i dowiedziałam się czegoś bardzo szokującego. Otóż Voldemort ma syna... Nie wiadomo z kim. Prawdopodobnie z Bellatrix - powiedziała.
- CO?! - zapytał.
- Ale to nie wszystko. Twoja córka spała u tego chłopaka. Mało tego... Ona... Chodzi z nim. Mają spotkanie za trzy dni na cmentarzu w Dolinie Godryka o dwudziestej. Harry... Tylko załatw to porządnie i nie poddawaj się emocjom. Ja już idę - powiedziała i zniknęła.
Przez następne dni dla Lilly czas leciał bardzo wolno. Codziennie pisała do Maćka. Przez te trzy dni prawie nie wychodziła z pokoju. Nie była świadoma tego, co knuje jej ojciec. Kiedy nadszedł dzień spotkania, Harry miał już gotowy plan i był gotowy do wcielenia go w życie. Kiedy nadeszła odpowiednia pora, wziął ze sobą dwóch synów i poleciał do Goliny Godryka.
- Kocham cię - powiedziała Lilly i znowu zaczęła całować Maćka. Potter wyszedł z ukrycia.
- Zostaw moją córkę! - wykrzyczał.
Lilly, chcąc bronić ukochanego, zaczęła walczyć z ojcem. To do czego się posunęła zamurowało wszystkich obecnych na cmentarzu.
- CRUCIO! - wykrzyczała na swojego ojca.
James i Albus od razu wkroczyli i rozbroili siostrę. Sam Riddle patrzył się na nią zaskoczonym wzrokiem.
- Widzisz do czego ją doprowadziłeś? James, Albus weźcie ją - rozkazał Potter.
Lilly nawet nie stawiała oporów. Nie zdążyła się wcześniej zastanowić i użyła czaru, którego teraz żałuje. Jej ojciec podszedł do Riddle'a.
- Zostawiasz nas w spokoju i nigdy w życiu cię nie zobaczę, a szczególnie moja córka. Jeżeli się nie podporządkujesz, to niestety zaraz zjawi się tu mnóstwo aurorów, a wtedy czeka cię Azkaban. Co ty na to? - zaproponował Harry.
- Nigdy nie zostawię Lilly! - wykrzyczał.
Potter wypuścił czerwoną iskrę w górę, a za nim pojawiło się mnóstwo aurorów w towarzystwie dementorów. Maciek nie sprzeciwiał się. Sam oddał się w ręce Ministerstwa. Czekał go proces w Wizengamocie i prawdopodobnie dożywocie w Azkabanie. To wszystko tylko dlatego, że był synem Lorda Voldemorta.
Lilly nigdy nie wybaczyła ojcu tego, co zrobił jej i Maćkowi. W wieku 17 lat wyprowadziła się z domu. Ożeniła się z kimś kogo w ogóle nie kochała. Zmuszała się do bycia z nim. Z ojcem nie utrzymywała żadnych kontaktów. Czasami spotykała się z matką, gdyż ta zawsze była przeciwna śledzeniu jej. Nastolatka nigdy nie dowiedziała się, co stało się z jej ukochanym.
Tak skończyła się miłość między Lilly Potter, córką Harry'ego Pottera i Maćkiem Riddle, synem Lorda Voldemorta.
Na początku muszę Cię pochwalić, bo nie sądziłam, że tak obszernie i tak dobrze zastosujesz się do mojej prośby rozwinięcia miłości Lily i Maćka oraz ataku aurorów. Dopisałeś do początkowej pracy naprawdę sporo i wyszło to na dobre.
Jak na pierwszy Twój fan fiction jest całkiem ładnie, jednak czasami za bardzo się śpieszysz. Brakuje mi opisów tego, jak wygląda otoczenie oraz co czują bohaterowie. Przy opisach czytelnikowi o wiele łatwiej jest się wczuć w historię, więc one są naprawdę bardzo potrzebne. Dlatego chciałabym, byś następnym razem opisał np. cmentarz, nagrobek, wygląd Lily, Harry'ego, Maćka (!), dokładniej opisał jego dom, mieszkanie Potterów... wyszedłby z tego co prawda raczej fick na dwa rozdziały, ale to dobrze. Nie trzeba i nie powinno się aż tak śpieszyć z akcją. Tak samo jak spotkanie Harry'ego z naszymi zakochańcami, można to było lepiej rozwinąć, jak on wraz z synami śledzi córkę, albo czatuje na nich w umówionym miejscu i nagle wyskakuje z krzaków!
Trochę też nie podobało mi się użycie przez Lily zaklęcia niewybaczalnego, uważam to za przesadę. Poza tym strasznie smutno zakończyłeś swój fan fick, ale to akurat nie jest błąd. Happy endy są fajne, ale jednak Twoje zakończenie było dość niespodziewane, realniejsze, ale jednak smutne.
Czekam na kolejny fick, tylko pamiętaj - opisy i nie śpiesz się z akcją!